niedziela, 15 września 2013

Rozdzial X: to juz 4 tygodnie!

Pisze ten post od czwartku (staram się przynajmniej), ale caly czas cos lub ktoś mi przerywa. Z góry uprzedzam i przepraszam, ale ten post będzie dlugi, wiec przygotujcie sobie cos do jedzonka i picia, żeby się wam przyjemnie czytalo ;)

Piątek (6.09)
Jak co piątek podczas sezonu był mecz footballu. Wszyscy byli podekscytowani, bo miał to być wygrany mecz. No wlasnie, „miał być”, bo taki nie był… To już chyba będzie tradycja, ze nasza druzyna przegrywa. Nie znając się za bardzo na footballu, trudno mi stwierdzić, czy to winna zawodnikow, czy dlatego ze dostajemy mocniejszych przeciwnikow (ale patrząc na wyniki to chyba jesteśmy do bani). Mimo tego nikt nie traci „Redskins’ spirit” i wszyscy bardzo wspierają druzyne (chociaż kibice nie zawodza).
Przed piątkowym meczem skoczyłam z G i jej przyjacielem na najlepszego na swiecie shake’a! To miejsce nazywa się Healthys i można tam kupic zdrowe, ale jakie pyszne koktajle. Wybor jest naprawdę duzy, bo ponad 40 smakow! Ja wzielam shake’a o smaku Peanut Butter Cookie. Był swietny i wcale nie za slodki (co czesta się zdarza w przypadku tego smaku). Z racji tego, ze ten bar został niedawno otwarty i jest bardzo popularny, spotkaliśmy tam  sporo ludzi ze szkoły (wszyscy oczywiście szli na mecz). Wiec pogadaliśmy trochę, posmialismy się, no ale mecz się zaczynal, wiec trzeba było się zbierac. Jak zwykle musieliśmy wyjść ostatni (przez długie czekania na koktajle). Jechalismy samochodem przyjaciela G, który jest dwu-drzwiowy (ja z reguly siedze z tylu…). Nie chcieliśmy marnować czasu na składanie krzesła, zebym mogla wejść na tyl (tzn. oni nie chcieli, bo gdy G siadla na siedzenie pasażera, myslalam, ze zapomnieli o mnie lub chcą mnie zostawić na parkingu pod Healthys), wiec kazali usiasc mi na kolanach G. Na początku popatrzyłam na nich dość dziwnie (pewnie moja mina mowila cos w stylu ‘a wszyscy sa zdrowi?’) i wtedy padlo jedno zdanie: ‘Welcome to America, Ula!’. No to wsiadłam i musze przyznać, ze było zabawnie (zwłaszcza wtedy, gdy inni kierowcy się z nas smiali).
Znalezienie miejsca na parkingu przy boisku nie było wielkim wyzwaniem, większym wyzwaniem było dotarcie z parkingu na boisko. Wybralismy oczywiście zla droge (mimo tego ze pytałam się, czy to na pewno dobra droga…) i przez to musieliśmy isc przez czyjes podwórko (trochę cykalismy się, ze nas wygonia :P). No ale nic się nie stało i szczęśliwie dotarliśmy na boisko. Od razu poszliśmy do sekcji dla uczniów. Uwielbiam tam być! To jest chyba najprzyjemniejsza rzecz z całego meczu! Niewazne czy przegrywamy, czy wygrywamy (co się jeszcze nie zdarzylo…), wszyscy się ciesza, krzycza i bawia. Poznalam tez dwóch chlopakow, z którymi z małymi przerwami przegadałam pol meczu. I wszystko było spoko, dopóki jakos pod koniec rozmowy jeden z nich zapytal mnie jak się nazywam. I wtedy ZONK. ‘Czekaj, to ty jesteś wymiencem? Wow, twój angielski jest calkiem dobry’.  To było dosyć zabawne i te ich miny… bezbłędne. Ale wiedzieli przynamniej, ze Polska jest w Europie, wow.
Po meczu pojechaliśmy do nas do domu, wlaczylismy jakiś film, zamowilismy pizze (nie ukrywam, ze bylam wykonczona, wiec tylko czekałam do 00, az przyjaciel G pojdzie i będę mogla pojsc spac/ mogłam pojsc oczywiście jak on był, ale nie chciałam tracic dobrej zabawy :P).

Sobota (7.09)
Mialysmy wstać bardzo wcześnie i już z samego rana jechać do babci. No wiec ja nastawiłam sobie budzik jakos przed 8, bo chciałam się jeszcze umyc itp. Kolo 9 już bylam gotowa, nawet zdarzyłam zjeść sniadanie. Ale G jeszcze spala… Moja druga host siostra poszla ja obudzić. Wiec jak zeszla na dol, to musiala zjeść sniadanie, co zajelo jej gdzies tak z godzine… A i jeszcze prysznic przecież! Wiec zamiast wyjechać o 9, wyjechalysmy o 11! No ale ok. Teraz zaczyna się najsmieszniejsza czesc dnia (no prawie). Babcia mieszka niedaleko Columbus, czyli ok. 1 h od Coshocton. Wszystko spoko, tylko gdybyśmy znaly droge… To był pierwszy raz, kiedy G jechala gdzies sama za miasto (i akurat ze mna…/ przed naszym odjazdem hmama pozegnala mnie tak: milo było cie poznac, bo nie jestem pewna, czy uda wam się wrocic, milej podrozy do Kanady :P). Już przy samym wyjeździe z naszej ulicy G skrecila w zla strone… (ale szybko się zorientowala :P). No dobra , to jedziemy. Jejku, w zyciu chyba nie widziałam tylu martwych zwierzat na drodze… To było okropne. Nie mam pojęcia jak ci ludzie jezdza…  Przed 12 dotarlysmy szczęśliwie do domu babci (nie zgubilysmy się ani razu, wiec bylysmy naprawdę dume/ pomijając fakt, ze G czasem jak jechala, to gadala: ‘Nie mam pojęcia co ja robie, ale jedziemy’… :P), a babci nie było w domu (hehe). Pojechala sobie na zakupy do miasta, wiec najpierw czekalysmy na nia na dworze, ale później G jakos znalazła klucz, wiec weszlysmy do domu. Odpoczelysmy sobie chwile (tak, podróż samochodem jest niezwykle meczaca :P) i od razu jak babci przyszla, to pojechalysmy do Columbus na zakupy. Rozgladalysmy się glownie nad sukienkami na homecoming, ale kupiłam sobie tez kilka codziennych ubran. Znalazlam kilka sukienek, które moglyby byc, ale jeszcze mamy jechać na weekendzie w jedno miejsce, wiec nie chciałam kupować. Pozniej poszlysmy na lunch i popołudnie zakonczylysmy kawa w Starbucks’ie ;)
Wieczorkiem pojechalysmy do pobliskiego miasta na szkolny mecz footballu (tak dla odmiany :P). Była tam kuzynka G z rodzicami. Od razu poszlysmy do sekcji dla uczniów (bo tam jest najfajnie). Poznalysmy kilka osob, które od razu się jaraly, ze jestem exchange student, bo nigdy jeszcze nie poznaly kogos takiego :P Pozniej przyszla jeszcze jedna dziewczyna i zaczal się dramat. Prawdziwy ‘high school drama’. Okazalo się, ze jest jakiś konflikt miedzy dwiema dziewczynami i jedna z nich praktycznie nie ma przyjaciol, a druga ma cala grupke, która już była gotowa bic tamta biedna samotna dziewczyne. Nawet jedna z tej bandy wyszla niedawno z wiezienia (oO). Koniec koncow nikt nikogo nie pobil, ale i tak skonczylo się na potoku lez. Dla mnie to było trochę smieszny, bo gdy zapytałam się od czego się to wzielo, to nikt nie był w stanie podac mi choć jednego powodu… (te amerykańskie nastolatki i ich problemy :P). Gdy się zegnalysmy z kuzynka i jej rodzicami, to wszyscy mnie przytulili, bo powiedzieli, ze nie ma tutaj moich rodzicow, wiec potrzebuje ‘hug’ (jak słodko ;)). Ok. 22 wrocilysmy do domu i babcia poszla czytac ksiazke do lozka, a my zostalysmy w kuchni i sobie gadalysmy. Posiedzialysmy tam z pol godziny, bo obie bylysmy bardzo zmeczone. Polozylysmy się do lozka i mimo, ze chciało nam się spac, to nie moglysmy zasnąć, wiec zaczelysmy gadac tak o wszystkim (chłopakach, szkole, imprezach itp.). Duzo się smialysmy. Już teraz na pewno wiem, ze zostaniemy z G przyjaciółkami (lub już jesteśmy ;)).

W niedziele (8.09) nic szczególnego nic się nie dzialo. Rano bylysmy w kościele, później obejrzalysmy ‘High School Musical 3’, bo leciał w tv i ok. 14 ruszylysmy w droge powrotna do domu. Była tam moja druga hsiostra, która ogladala ‘Harry’ego Pottera’ (w tv był jakiś weekend z HP), wiec się do niej przylaczaylam z G. Gdy hosci wrócili ze swojej wycieczki (spędzili weekend na lodzi ze znajomymi), to pojechaliśmy na kolacje do meksykańskiej knajpki. Wieczorem poszlamobejrzec jak G i htata pracuja nad jej samochodem ( to ciezarowka taka jak Belli ze ‘Zmierzchu’ :P).

Gdy schodziłam rano w poniedziałek (9.09) na dol na sniadanie w domu było dziwnie cicho, wiec sprawdziłam na telefonie, czy aby na pewno jest poniedziałek, a nie niedziela. Jednak się nie pomyliłam, był poniedziałek (niestety). W szkole poza tym, ze zapowiedziano nam na czw quiz z American Government + essay i quiz z matmy, to nic się specjalnego nie wydarzyło. Chyba ze powinnam zaliczyć pytanie jednej z seniorow typu: ‘jaka pora roku jest po lecie?’ do interesujących…  A no i jeszcze na AG nauczyciel oddal nam nasze testy i zgadnijcie ile miałam procent? … Tak! 100%! Hehe Oprocz tego na Healthy Living mielismy zastępstwo z takim smiesznym nauczycielem. Powinnismy czytac na forum klasy temat z książki, ale zamiast tego wygladalo to tak: ktoś przeczytal może ze dwa zdania i zaraz nauczyciel przerywal, bo musial opowiedzieć jakas wazna historie ze swojego zycia, która akurat była powiazana z tym tematem, a później było tylko tak: no ja chyba za dużo gadam, musimy przeskoczyć te czesc, bo się nie wyrobimy z całym tekstem (chyba ze wszystkimi historiami :P). Po południu poszlam do osrodka sportu na zajecia fitness. Było bardzo fajnie oprócz tego, ze srednia wieku tam to jakies 45 lat… Od razu gdy weszłam, to jakies panie podeszly do mnie i zapytaly się, czy jestem wymiencem (nie mam bladego pojęcia skad wiedziały). Po zajęciach wyszłam przed budynek i czekałam na moich hostow. Minelo ok. 10 min, a ich dalej nie bylo, wiec poszlam do recepcji, żeby zadzwonić, no ale co? Poczta glosowa! Wyszlam znowu przed budynek i stalam jak glupia. Już prawie stracilam wszelkie nadzieje, ze ktoś mnie odbierze i wtedy zobaczyłam czerwonego jeep’a. Uratowana! Okazalo się, ze pojechali na zakupy do sklep, który jest na obrzeżach miasta, wiec trochę im zajela droga powrotna. Ale nie zapomnieli o mnie :)

We wtorek (10.09) był jeden z najgorętszych dni w roku. Masakra. I na dodatek akurat tego dnia nie miałam podwozki po szkole (G zaczela plywac przed sezonem, wiec w pon, wt i czw nie mam podwozki, bo ona zostaje po szkole na basenie, co mi się bardzo nie podoba :P). Nie chciałam tym razem nikogo prosić o podwozke, bo nie mam pojęcia kto mieszka kolo nas, a paliwo tanie nie jest (zwłaszcza kiedy jesteś nastolatkiem), wiec zaczelam isc… Na dworze jakies 37 stopni C, a jedyna znana mi droga do domu, to ta która każdego dnia jeździmy (jest ona dluzsza, bo z powodu budowy nowej szkoły trzeba jezdzic trochę na około…). Ludzie, którzy mnie mijali w samochodach patrzyli się na mnie jak na wariatke (kto normalny w taki gorąc idzie na piechotę z milionem książek i zeszytow?). No ale fakt, latwiej jest popatrzeć i zrobić dziwna mine, niż zaproponować podwozke… Nie bylam nawet w polowie drogi (polowie, ba 1/3 nawet), gdy zaczelam się strasznie pocic i wtedy uslyszalam: ‘Hej, Ula! Potrzebujesz podwozki?’ Odwrocilam się, żeby zobaczyć kto to. To było jak zbawienie! Bez chwili zawahania powiedziałam tak. Nie bylam pewna kto prowadzil, widziałam tylko jedna dziewczyne, która siedziała na siedzeniu pasażera (to corka przyjaciol moich hostow). Okazalo się, ze kierowala dziewczyna, z która miałam homeroom (bo zamienila jakies przedmioty i teraz nie mamy już razem hroomu). Duzo gadalysmy podczas tego hroomu (mimo ze nie można było hehe), wiec nie miała zadnego problemu, żeby podwieźć mnie pod sam dom. Po południu znowu poszlam na zajecia do Kids America (to ten ośrodek sportowy). Tym razem było to Zoomersice (cos a’la zumba + trochę cwiczen fitness). Srednia wieku przyblizona do poprzednich zajec, ale była tez jedna dziewczyna na oko 20 lat (jednak gdy weszłam na sale, to myslalam, ze jest trochę więcej młodych osob, bo praktycznie wszystkie te kobietki były poubierane w jaskraworozowe stroje :P).

W srode (11.09) podczas lunchu poszlam poprawić sprawdzian z matmy (dostałam B i w sumie tylko dlatego, ze zle zrozumiałam jedno zadanie i przez to zle je zrobiłam). Moi znajomi, z którymi jem lunch nie wiedzieli, ze mam ten test, wiec później jak ich spotkałam na korytarzu, to się mnie wypytawali, gdzie bylam, co mi się stało itp. (jacy kochani <3). Po lunchu wszystkie lekcje trwaly tylko 25 min, bo mielismy jakies zebranie w audytorium pod koniec dnia. Gdy siedziałam w guidance office, zauwazylam jak do szkoły przyszedł jakiś nowy chłopak. ‘Oooo, czyzby nowy exchange student?’ – pomyslalam (nie ukrywam, ze ucieszyłabym się, bo był bardzo przystojny ;)). O 1.30 mielismy to zebranie. Myslalam, ze będzie to jakies zgromadzenie upamietniajace 9/11, no ale się pomyliłam. Ten ‘exchange student’ to niestety nie był nowy uczen, tylko speaker, a to zgromaczenie to było jego show. Okazalo się, ze to ‘motivational speaker’, a jego przemowa była awesome! To wygladalo trochę jak TED. Mowil on tak swobodnie i w bardzo smieszny sposób. Zapamietalam jedno zdania: ‘Your problems don’t say who you are but the way how you handle with them’. Oprocz tego duzo zartowal, np. ze sposobu pozowania chlopakow I dziewczyn na zdjęciach. Było mega zabawnie i to dużo lepsze niż jakas nudna przemowa dyrektora.
Po południu zostałam zaproszona do Kosciola Nazaretanow (to jakiś odłam chrzescijanstwa). Na początku nie chciałam isc, bo myslalam, ze to jakas sekta czy cos, ale hosci powiedzieli, ze nic mi nie będzie, ze to nie jest sprzeczne z moja religia (oni sami sa katolikami). Pozniej stwierdziłam,  ze jestem tutaj, żeby poznawać nowe rzeczy. Wiec poszlam i się swietnie bawiłam. Było to spotkanie tylko dla młodzieży i nie odbywalo się w kościele, tylko w sali z telewizorem, sklepikiem, stolem do ping-ponga i pilkarzykami. Poznalam tam trochę nowych ludzi ze szkoły, ale najwięcej czasu spedzilam z innymi wymiencami (wszyscy zostaliśmy zaproszeni na to spotkanie ;)). Gralismy w jakies gry, a później była przemowa takiego pastora (czytaliśmy tez biblie, ale maja oni inna biblie niż katolicy, dla ‘new believers’), krotka modlitwa i do domu. Wracalam z taka dziewczyna, co mieszka na tej samej ulicy i jej tata. Zadawal mi pytania skad jestem itp. Ku mojemu zaskoczeniu dużo wiedział o Polsce i jak powiedziałam, ze Lublin jest blisko od granicy z Ukraina, zapytal się mnie, czy to niedaleko tego miejsca gdzie był wybuch (Czarnobyl). Zaskoczyl mnie, ale pozytywnie (to lepsze niż robienie dziwnej miny, gdy tylko powiem, ze jestem z Polski). Pozniej razem z hostami poszlam przywitać dziadkow, którzy wrócili z pobytu w Maine (byli tam ok. 2 miesiace). Jednak musieliśmy szybko wracac, bo ja miałam jeszcze trochę nauki do quizow.

Czwartek (12.09) był ostatnim dniem szkoły przed weekendem (z powodu Teacher’s Day w piątek). Tego dnia bylam kompletnie nieprzytomna, bo w nocy spalam tylko 4 h (musiałam czekac na telefon z polskiego banku, żeby potwierdzić przelew… dlaczego ludzie z banku dzwonią przed 8 rano??? – 8 rano polskiego czasu, czyli o 2 nad ranem tego czasu). Wiec czekałam do tej 2 w nocy i co oczywiście? Nikt nie zadzwonil! Wkurzylam się i poszlam spac. O 2.30 uslyszlam mój telefon, ale przez pomylke zamiast odebrać, to odrzuciłam polaczenie (fail…). Probowalam oddzwonić, ale się nie dalo (nie mam pojęcia dlaczego). Wiec wrocilam do spania (zostało mi jakies 3 h snu, wiec musiałam korzystać). O 6 wstalam, żeby wziąć prysznic i w momencie gdy wyszłam spod prysznica, uslyszalam telefon. To był bank! (thanks God). Czyli przelew zaakceptowany i już nie musze się martwic, ze przez to mogę nie pojechać na rotariańskie wycieczki (jade w grudniu do Disney Worldu na Florydzie, a w czerwcu na z\Zachodnie Wybrzeże ;)). W szkole się za wiele nie dzialo. No może poza tym, ze padalo caly dzień, a ze był to czwartek to ja nie miałam podwozki. Wiec na każdej lekcji modliłam się, żeby przestalo padac. No i przestalo, ale i tak nie było tak latwo, bo nie wiedziałam jak dojść do domu. Podczas American Government gadałam z jakas dizewczyna i poprosiłam ja, żeby wytlumaczyla mi jak dojść do mnie do domu, bo wiedziała gdzie jest. Kiedy zaczela mi opowiadac, od razu stwierdzialam, ze na bank się zgubie, wiec w końcu chcąc nie chcąc zaproponowala mi podwozke (jak milo ;)). A no i na Honors English nauczyciel dal nam batony za to, ze swietnie napisalismy pre-testy (uwielbiam te szkole :P). Po południu bylam na zajęciach strech&flex, a po kolacji htata stwierdził, ze ma ochote na pumpkin pie ice creams, wiec pojechaliśmy do lodziarni. Były pyszne! A’propos dyni zaczela się rozmowa o halloween. Powiedzialam im, ze w Polsce nie obchodzimy tego swieta, wiec chciałabym zrobić tutaj trick or treat. Hmama powiedziała, ze musimy mi znaleźć jakies male dzieci do opieki, żebym nie wygladala jak jakas dziwna nastolatka, która majac  17 lat dalej bawi się w zbieraniu cukierkow (stwierdzila, ze jak będę ‘babysitter’ to ludzie tym bardziej będą dawac mi cukierki, bo powiedzą, ze jaka jestem dobra, ze się opiekuje młodszymi dziecmi). Teraz musze się tylko zastanowić jaki kostium chce. Jakies pomysły???

W piątek (13.09) był dzień nauczyciela, co oznacza brak szkoły. Wykorzystalysmy ten dzień na poszukiwania sukienek na homecoming w Columbus. Przymierzylam ponad 30 sukienek i wcale nie zartuje. Wahalam się miedzy 7, ale w końcu wybrałam jedna. Na początku moich poszukiwan miałam jasno określony cel: czarna lub kremowa sukienka, ale po przymierzeniu kilku sukienek stwierdzialam, ze jednak chce sukienke, która będzie mowic „Patrz na mnie!” (chce żeby wszyscy zwracali na mnie uwagę, gdy wejde na sale i to w taki pozytywny sposób). Razem z hmama i hsiostra stwierdzilysmy, ze potrzebuje czegos błyszczącego i na pewno nie czarnego. Mój ostateczny wybor: turkusowa blyszczaca sukienka bez ramiączek. Jest cudowna, ale nie pokaze wam na razie jej zdjęć, bo chce zebyscie zobaczyli już końcowy efekt razem z fryzura i wszystkimi dodatkami :P. Do domu wrocilysmy przed 5 i mialysmy chwile czasu przed odjazdem na mecz. Tym razem był to mecz away. Hrodzice tez jechali, wiec nie musialysmy się martwic o podwozke (G niezby lubi jezdzic gdzies poza miasto). Niestety pogoda nam nie dopisywala. Było bardzo zimno i kropil deszcz. Gdy dotarliśmy na mecz, mega się zdziwiłam, gdy ujrzałam sekcje uczniowska. Zwykle jest przepelniona i wszyscy się pchaja, żeby stać na samym przodzie. Tym razem bylam tylko ja, G, pare naszych koleżanek (te z którymi bylysmy na pierwszym meczu) i trochę freshmenow (wśród nich moich dwóch kolegow z powrotu z poprzedniego meczu away). Było tak strasznie zimno, ze normalnie zamarzalysmy (kto pomyslal, ze będzie tak zimno? Nikt nie był odpowiednio ubrany…), dlatego podczas meczu kilka razy odwiedzilysmy sklepik, żeby zaopatrzyć się w goraca czekolade. Nasza druzyna tak dla odmiany przegrala (hehe), ale przynajmniej zdobyla jakies punkty (cale 7., ale to i tak lepsze niż 0 jak na poprzednich dwóch meczach :P). Gdy wychodzilysmy z G, siostra jednego z tych freshmenow (ona jest seniorem) powiedziała, ze on powiedział, ze mnie kocha, na co ja odpowiedziałam, ze to mile (ale chyba powinnam powiedzieć, ze ja tez siebie kocham hehe). Po drodze do domu zatrzymaliśmy się cos przekasic w Wendy’s. Pojechaliśmy tam tylko dlatego, ze mieli ‘Freestyle Coke’ i chcieliśmy zobaczyć, co to jest. I to było ekstra. Podchodzisz z kubkiem do maszyny z napojami i możesz sobie wybrać praktycznie dowolny smak praktycznie wszystkie (od coli, przez wode, po jakies inne gazowane napoje). Ja wybrałam coca-cole zero malinowa ;) Gdy wrocilismy do domu, było jakos po 11 i wszyscy byli tak zmeczeni i zmarznięci, ze od razu poszliśmy spac.

Sobota (14.09)
Sniadanie po amerykańsku – gofry z jagodami i syropem klonowym <3
Kolo 11 pojechalam z hmama i G szukac butow do mojej sukienki. Znalazlysmy po prostu idealnie pasujące buty! Srebrne szpilki, takie jakby sandały, ale z zakryta pieta. Maja identyczne diamenciki jak na mojej sukience (teraz musze tylko kupic bizuterie, wybrać fryzure, pojsc do fryzjera i na pedicure ;)). Po powrocie przygotowalysmy lunch, a później G z htata poszli pracować nad samochodem, a ja z hmama pojechalysmy po zakupy (wieczorem przychodzili do nas znajomi obejrzeć mecz). Chcialam upiec im polskie ciasteczka i potrzebowałam do tego białego sera, ale bylysmy w dwóch sklepach i nie mieli go (potrzebuje go tez do pierogow, wiec będziemy musieli poszukać w jakims międzynarodowym sklepie czy cos). Zamiast tego zrobilysmy z hmama peanut butter cookies i chocolate chips cookies (nie musze chyba dodawać, ze były przepyszne :P). Po 6 zaczeli schodzić się goście. Wspolnie zanieśliśmy jedzenie do piwnicy (tam maja projektor i kino domowe). Na początku nie chciałam z nimi ogladac meczu, wolalam jakiś film czy cos, ale później stwierdziłam, ze film mogę obejrzeć kiedy tylko zechce, a takie spotkanie moglo być jedno (na pewno będzie więcej, no ale sami rozumiecie :P).  Wiec poszlam razem z nimi na dol i nie zaluje. Spedzilam naprawdę milo czas i wcale za bardzo nie zwracałam uwagi na mecz (plotkowalam i smialam się z dorosłymi, no i jadlam, bo było dużo dobrego jedzonka :P (nie)stety…).


Wstawiam fotke mojej szafki (nie mam w niej za wiele rzeczy, bo przerwy sa tak krótkie, ze nie mam czasu do niej chodzic/ a fotka nie jest jakiejś rewelacyjnej jakosci, bo robiona telefonem, a w szkole nie ma tez za dobrego swiatla).


Ulczix

14 komentarzy:

  1. Ojeejku jakos przebrnelam przez post, jestem z siebie dumna hahahah. Ulcia kolekcjonuj te przepisy zebys po powrocie miala nowe super rzeczy do pieczenia dla nas :) hahahah
    Julka

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny blog, bardzo fajnie się go czyta! ;)
    +mogłabyś kiedyś umieścić przepis np. na te peanut butter cookies czy coś pysznego, co będziesz przygotowywać z hmom? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie! moge sie czyms podzielic przy nastepnym poscie czy cos ;)

      Usuń
    2. oo no to super! :D

      Usuń
  3. Drogie są takie wycieczki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Diseny World - $799
      Western Adventure - $1925

      Usuń
    2. Z biletami lotniczymi?

      Usuń
    3. na Floryde bez, ale na West Cost bilety sa wliczone

      Usuń
    4. A ile dostajesz kieszonkowego?

      Usuń
  4. Cześć. :P
    Mam pytanie. Przed wyjazdem do Stanów przygotowywałaś jakoś specjalnie swój angielski (kursy, lekcje dodatkowe itp.)? Jak oceniasz poziom angielskiego przed wyjazdem, a jak teraz (jak najbardziej szczegółowo, jeśli możesz :P)? I jakbyś mogła dwa zdanka o początkach w szkole. :P
    Przygotowuję się do wymiany za rok, stąd tyle pytań!
    Pozdrawiam i życzę powodzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie przygotowywalam sie jakos specjalnie. Odkad pamietam to oprocz angielskiego w szkole mialam lekcje prywatne lub w szkole jezykowej, wiec nie musialam jakos specjalnie zakuwac przed wyjazdem. Ciezko jest mi ocenic moj poziom angielskiego, wszyscy mowia, ze bardzo dobry, wiec chyba taki jest. Czasem nawet dopoki im nie powiem, ze jestem foreign exchange student to mysla, ze po prostu jestem nowa w szkole. Ale tak naprawde to ciezko mi na razie powiedziec, bo jestem tutaj dopiero miesiac, a serio to im dluzej gdzies przebywasz, tym lepszy staje sie twoj jezyk, wiec odpowiem Ci na to pytanie pod koniec czerwca ;)
      Szkola... nie mialam i nie mam zadnych problemow. wszyscy sa tacy super i chetni do pomocy, ze to bajka! Nawet nie czuje, ze chodze do szkoly. Czasem zdarzy sie, ze nie rozumiem jakiegos slowka, ale wtedy bez problemu nauczyciele czy uniowie staraja sie wytlumaczyc.
      Mam nadzieje, ze troche pomoglam ;)

      Usuń
  5. dodawaj przepisy jak możesz :) super, pwoodzenia dalej !

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba potrzebujesz w swojej szafce fotek z Twoimi przyjaciółmi- np. z Olcią :D!!! Ula, tęsknimy <3

    OdpowiedzUsuń