Pisze ten post od czwartku (staram się przynajmniej), ale
caly czas cos lub ktoś mi przerywa. Z góry uprzedzam i przepraszam, ale ten
post będzie dlugi, wiec przygotujcie sobie cos do jedzonka i picia, żeby się wam
przyjemnie czytalo ;)
Piątek (6.09)
Jak co piątek podczas sezonu był mecz footballu. Wszyscy
byli podekscytowani, bo miał to być wygrany mecz. No wlasnie, „miał być”, bo
taki nie był… To już chyba będzie tradycja, ze nasza druzyna przegrywa. Nie
znając się za bardzo na footballu, trudno mi stwierdzić, czy to winna
zawodnikow, czy dlatego ze dostajemy mocniejszych przeciwnikow (ale patrząc na
wyniki to chyba jesteśmy do bani). Mimo tego nikt nie traci „Redskins’ spirit”
i wszyscy bardzo wspierają druzyne (chociaż kibice nie zawodza).
Przed piątkowym meczem skoczyłam z G i jej przyjacielem na
najlepszego na swiecie shake’a! To miejsce nazywa się Healthys i można tam
kupic zdrowe, ale jakie pyszne koktajle. Wybor jest naprawdę duzy, bo ponad 40
smakow! Ja wzielam shake’a o smaku Peanut Butter Cookie. Był swietny i wcale
nie za slodki (co czesta się zdarza w przypadku tego smaku). Z racji tego, ze
ten bar został niedawno otwarty i jest bardzo popularny, spotkaliśmy tam sporo ludzi ze szkoły (wszyscy oczywiście
szli na mecz). Wiec pogadaliśmy trochę, posmialismy się, no ale mecz się
zaczynal, wiec trzeba było się zbierac. Jak zwykle musieliśmy wyjść ostatni
(przez długie czekania na koktajle). Jechalismy samochodem przyjaciela G, który
jest dwu-drzwiowy (ja z reguly siedze z tylu…). Nie chcieliśmy marnować czasu
na składanie krzesła, zebym mogla wejść na tyl (tzn. oni nie chcieli, bo gdy G
siadla na siedzenie pasażera, myslalam, ze zapomnieli o mnie lub chcą mnie
zostawić na parkingu pod Healthys), wiec kazali usiasc mi na kolanach G. Na
początku popatrzyłam na nich dość dziwnie (pewnie moja mina mowila cos w stylu
‘a wszyscy sa zdrowi?’) i wtedy padlo jedno zdanie: ‘Welcome to America, Ula!’.
No to wsiadłam i musze przyznać, ze było zabawnie (zwłaszcza wtedy, gdy inni
kierowcy się z nas smiali).
Znalezienie miejsca na parkingu przy boisku nie było wielkim
wyzwaniem, większym wyzwaniem było dotarcie z parkingu na boisko. Wybralismy
oczywiście zla droge (mimo tego ze pytałam się, czy to na pewno dobra droga…) i
przez to musieliśmy isc przez czyjes podwórko (trochę cykalismy się, ze nas
wygonia :P). No ale nic się nie stało i szczęśliwie dotarliśmy na boisko. Od
razu poszliśmy do sekcji dla uczniów. Uwielbiam tam być! To jest chyba
najprzyjemniejsza rzecz z całego meczu! Niewazne czy przegrywamy, czy wygrywamy
(co się jeszcze nie zdarzylo…), wszyscy się ciesza, krzycza i bawia. Poznalam
tez dwóch chlopakow, z którymi z małymi przerwami przegadałam pol meczu. I
wszystko było spoko, dopóki jakos pod koniec rozmowy jeden z nich zapytal mnie
jak się nazywam. I wtedy ZONK. ‘Czekaj, to ty jesteś wymiencem? Wow, twój
angielski jest calkiem dobry’. To było
dosyć zabawne i te ich miny… bezbłędne. Ale wiedzieli przynamniej, ze Polska jest w Europie, wow.
Po meczu pojechaliśmy do nas do domu, wlaczylismy jakiś
film, zamowilismy pizze (nie ukrywam, ze bylam
wykonczona, wiec tylko czekałam do 00, az przyjaciel G pojdzie i będę mogla
pojsc spac/ mogłam pojsc oczywiście jak on był, ale nie chciałam tracic dobrej
zabawy :P).
Sobota (7.09)
Mialysmy wstać bardzo wcześnie i już z samego rana jechać do
babci. No wiec ja nastawiłam sobie budzik jakos przed 8, bo chciałam się
jeszcze umyc itp. Kolo 9 już bylam gotowa, nawet zdarzyłam zjeść sniadanie. Ale
G jeszcze spala… Moja druga host siostra poszla ja obudzić. Wiec jak zeszla na
dol, to musiala zjeść sniadanie, co zajelo jej gdzies tak z godzine… A i
jeszcze prysznic przecież! Wiec zamiast wyjechać o 9, wyjechalysmy o 11! No ale
ok. Teraz zaczyna się najsmieszniejsza czesc dnia (no prawie). Babcia mieszka
niedaleko Columbus, czyli ok. 1 h od Coshocton. Wszystko spoko, tylko gdybyśmy
znaly droge… To był pierwszy raz, kiedy G jechala gdzies sama za miasto (i
akurat ze mna…/ przed naszym odjazdem hmama pozegnala mnie tak: milo było cie
poznac, bo nie jestem pewna, czy uda wam się wrocic, milej podrozy do Kanady
:P). Już przy samym wyjeździe z naszej ulicy G skrecila w zla strone… (ale
szybko się zorientowala :P). No dobra , to jedziemy. Jejku, w zyciu chyba nie
widziałam tylu martwych zwierzat na drodze… To było okropne. Nie mam pojęcia
jak ci ludzie jezdza… Przed 12 dotarlysmy
szczęśliwie do domu babci (nie zgubilysmy się ani razu, wiec bylysmy naprawdę
dume/ pomijając fakt, ze G czasem jak jechala, to gadala: ‘Nie mam pojęcia co
ja robie, ale jedziemy’… :P), a babci nie było w domu (hehe). Pojechala sobie
na zakupy do miasta, wiec najpierw czekalysmy na nia na dworze, ale później G
jakos znalazła klucz, wiec weszlysmy do domu. Odpoczelysmy sobie chwile (tak,
podróż samochodem jest niezwykle meczaca :P) i od razu jak babci przyszla, to
pojechalysmy do Columbus na zakupy. Rozgladalysmy się glownie nad sukienkami na
homecoming, ale kupiłam sobie tez kilka codziennych ubran. Znalazlam kilka
sukienek, które moglyby byc, ale jeszcze mamy jechać na weekendzie w jedno
miejsce, wiec nie chciałam kupować. Pozniej poszlysmy na lunch i popołudnie
zakonczylysmy kawa w Starbucks’ie ;)
Wieczorkiem pojechalysmy do pobliskiego miasta na szkolny
mecz footballu (tak dla odmiany :P). Była tam kuzynka G z rodzicami. Od razu
poszlysmy do sekcji dla uczniów (bo tam jest najfajnie). Poznalysmy kilka osob,
które od razu się jaraly, ze jestem exchange student, bo nigdy jeszcze nie
poznaly kogos takiego :P Pozniej przyszla jeszcze jedna dziewczyna i zaczal się
dramat. Prawdziwy ‘high school drama’. Okazalo się, ze jest jakiś konflikt
miedzy dwiema dziewczynami i jedna z nich praktycznie nie ma przyjaciol, a
druga ma cala grupke, która już była gotowa bic tamta biedna samotna
dziewczyne. Nawet jedna z tej bandy wyszla niedawno z wiezienia (oO). Koniec
koncow nikt nikogo nie pobil, ale i tak skonczylo się na potoku lez. Dla mnie
to było trochę smieszny, bo gdy zapytałam się od czego się to wzielo, to nikt
nie był w stanie podac mi choć jednego powodu… (te amerykańskie nastolatki i
ich problemy :P). Gdy się zegnalysmy z kuzynka i jej rodzicami, to wszyscy mnie
przytulili, bo powiedzieli, ze nie ma tutaj moich rodzicow, wiec potrzebuje
‘hug’ (jak słodko ;)). Ok. 22 wrocilysmy do domu i babcia poszla czytac ksiazke
do lozka, a my zostalysmy w kuchni i sobie gadalysmy. Posiedzialysmy tam z pol
godziny, bo obie bylysmy bardzo zmeczone. Polozylysmy się do lozka i mimo, ze
chciało nam się spac, to nie moglysmy zasnąć, wiec zaczelysmy gadac tak o
wszystkim (chłopakach, szkole, imprezach itp.). Duzo się smialysmy. Już teraz
na pewno wiem, ze zostaniemy z G przyjaciółkami (lub już jesteśmy ;)).
W niedziele (8.09) nic szczególnego nic się nie dzialo. Rano
bylysmy w kościele, później obejrzalysmy ‘High School Musical 3’, bo leciał w
tv i ok. 14 ruszylysmy w droge powrotna do domu. Była tam moja druga hsiostra,
która ogladala ‘Harry’ego Pottera’ (w tv był jakiś weekend z HP), wiec się do
niej przylaczaylam z G. Gdy hosci wrócili ze swojej wycieczki (spędzili weekend
na lodzi ze znajomymi), to pojechaliśmy na kolacje do meksykańskiej knajpki.
Wieczorem poszlamobejrzec jak G i htata pracuja nad jej samochodem ( to ciezarowka taka
jak Belli ze ‘Zmierzchu’ :P).
Gdy schodziłam rano w poniedziałek (9.09) na dol na
sniadanie w domu było dziwnie cicho, wiec sprawdziłam na telefonie, czy aby na
pewno jest poniedziałek, a nie niedziela. Jednak się nie pomyliłam, był
poniedziałek (niestety). W szkole poza tym, ze zapowiedziano nam na czw quiz z
American Government + essay i quiz z matmy, to nic się specjalnego nie wydarzyło. Chyba ze
powinnam zaliczyć pytanie jednej z seniorow typu: ‘jaka pora roku jest po lecie?’
do interesujących… A no i jeszcze na AG
nauczyciel oddal nam nasze testy i zgadnijcie ile miałam procent? … Tak! 100%!
Hehe Oprocz tego na Healthy Living mielismy zastępstwo z takim smiesznym
nauczycielem. Powinnismy czytac na forum klasy temat z książki, ale zamiast
tego wygladalo to tak: ktoś przeczytal może ze dwa zdania i zaraz nauczyciel
przerywal, bo musial opowiedzieć jakas wazna historie ze swojego zycia, która
akurat była powiazana z tym tematem, a później było tylko tak: no ja chyba za dużo
gadam, musimy przeskoczyć te czesc, bo się nie wyrobimy z całym tekstem (chyba
ze wszystkimi historiami :P). Po południu poszlam do osrodka sportu na zajecia
fitness. Było bardzo fajnie oprócz tego, ze srednia wieku tam to jakies 45 lat…
Od razu gdy weszłam, to jakies panie podeszly do mnie i zapytaly się, czy
jestem wymiencem (nie mam bladego pojęcia skad wiedziały). Po zajęciach wyszłam
przed budynek i czekałam na moich hostow. Minelo ok. 10 min, a ich dalej nie bylo, wiec poszlam do recepcji, żeby zadzwonić, no ale co? Poczta glosowa!
Wyszlam znowu przed budynek i stalam jak glupia. Już prawie stracilam wszelkie
nadzieje, ze ktoś mnie odbierze i wtedy zobaczyłam czerwonego jeep’a.
Uratowana! Okazalo się, ze pojechali na zakupy do sklep, który jest na obrzeżach
miasta, wiec trochę im zajela droga powrotna. Ale nie zapomnieli o mnie :)
We wtorek (10.09) był jeden z najgorętszych dni w roku.
Masakra. I na dodatek akurat tego dnia nie miałam podwozki po szkole (G zaczela
plywac przed sezonem, wiec w pon, wt i czw nie mam podwozki, bo ona zostaje po
szkole na basenie, co mi się bardzo nie podoba :P). Nie chciałam tym razem
nikogo prosić o podwozke, bo nie mam pojęcia kto mieszka kolo nas, a paliwo
tanie nie jest (zwłaszcza kiedy jesteś nastolatkiem), wiec zaczelam isc… Na
dworze jakies 37 stopni C, a jedyna znana mi droga do domu, to ta która każdego
dnia jeździmy (jest ona dluzsza, bo z powodu budowy nowej szkoły trzeba jezdzic
trochę na około…). Ludzie, którzy mnie mijali w samochodach patrzyli się na
mnie jak na wariatke (kto normalny w taki gorąc idzie na piechotę z milionem
książek i zeszytow?). No ale fakt, latwiej jest popatrzeć i zrobić dziwna mine,
niż zaproponować podwozke… Nie bylam nawet w polowie drogi (polowie, ba 1/3
nawet), gdy zaczelam się strasznie pocic i wtedy uslyszalam: ‘Hej, Ula!
Potrzebujesz podwozki?’ Odwrocilam się, żeby zobaczyć kto to. To było jak
zbawienie! Bez chwili zawahania powiedziałam tak. Nie bylam pewna kto
prowadzil, widziałam tylko jedna dziewczyne, która siedziała na siedzeniu
pasażera (to corka przyjaciol moich hostow). Okazalo się, ze kierowala
dziewczyna, z która miałam homeroom (bo zamienila jakies przedmioty i teraz nie
mamy już razem hroomu). Duzo gadalysmy podczas tego hroomu (mimo ze nie można
było hehe), wiec nie miała zadnego problemu, żeby podwieźć mnie pod sam dom. Po
południu znowu poszlam na zajecia do Kids America (to ten ośrodek sportowy).
Tym razem było to Zoomersice (cos a’la zumba + trochę cwiczen fitness). Srednia
wieku przyblizona do poprzednich zajec, ale była tez jedna dziewczyna na oko 20
lat (jednak gdy weszłam na sale, to myslalam, ze jest trochę więcej młodych
osob, bo praktycznie wszystkie te kobietki były poubierane w jaskraworozowe
stroje :P).
W srode (11.09) podczas lunchu poszlam poprawić sprawdzian z
matmy (dostałam B i w sumie tylko dlatego, ze zle zrozumiałam jedno zadanie
i przez to zle je zrobiłam). Moi znajomi, z którymi jem lunch nie wiedzieli, ze
mam ten test, wiec później jak ich spotkałam na korytarzu, to się mnie
wypytawali, gdzie bylam, co mi się stało itp. (jacy kochani <3). Po lunchu
wszystkie lekcje trwaly tylko 25 min, bo mielismy jakies zebranie w audytorium
pod koniec dnia. Gdy siedziałam w guidance office, zauwazylam jak do szkoły
przyszedł jakiś nowy chłopak. ‘Oooo, czyzby nowy exchange student?’ –
pomyslalam (nie ukrywam, ze ucieszyłabym się, bo był bardzo przystojny ;)). O
1.30 mielismy to zebranie. Myslalam, ze będzie to jakies zgromadzenie
upamietniajace 9/11, no ale się pomyliłam. Ten ‘exchange student’ to niestety
nie był nowy uczen, tylko speaker, a to zgromaczenie to było jego show. Okazalo
się, ze to ‘motivational speaker’, a jego przemowa była awesome! To wygladalo
trochę jak TED. Mowil on tak swobodnie i w bardzo smieszny sposób. Zapamietalam jedno zdania: ‘Your
problems don’t say who you are but the way how you handle with them’. Oprocz
tego duzo zartowal, np. ze sposobu pozowania chlopakow I dziewczyn na
zdjęciach. Było mega zabawnie i to dużo lepsze niż jakas nudna przemowa
dyrektora.
Po południu zostałam zaproszona do Kosciola Nazaretanow (to
jakiś odłam chrzescijanstwa). Na początku nie chciałam isc, bo myslalam, ze to
jakas sekta czy cos, ale hosci powiedzieli, ze nic mi nie będzie, ze to nie
jest sprzeczne z moja religia (oni sami sa katolikami). Pozniej stwierdziłam, ze jestem tutaj, żeby poznawać nowe rzeczy.
Wiec poszlam i się swietnie bawiłam. Było to spotkanie tylko dla młodzieży i
nie odbywalo się w kościele, tylko w sali z telewizorem, sklepikiem, stolem do
ping-ponga i pilkarzykami. Poznalam tam trochę nowych ludzi ze szkoły, ale
najwięcej czasu spedzilam z innymi wymiencami (wszyscy zostaliśmy zaproszeni na
to spotkanie ;)). Gralismy w jakies gry, a później była przemowa takiego
pastora (czytaliśmy tez biblie, ale maja oni inna biblie niż katolicy, dla ‘new
believers’), krotka modlitwa i do domu. Wracalam z taka dziewczyna, co mieszka
na tej samej ulicy i jej tata. Zadawal mi pytania skad jestem itp. Ku mojemu
zaskoczeniu dużo wiedział o Polsce i jak powiedziałam, ze Lublin jest blisko od
granicy z Ukraina, zapytal się mnie, czy to niedaleko tego miejsca gdzie był
wybuch (Czarnobyl). Zaskoczyl mnie, ale pozytywnie (to lepsze niż robienie
dziwnej miny, gdy tylko powiem, ze jestem z Polski). Pozniej razem z hostami
poszlam przywitać dziadkow, którzy wrócili z pobytu w Maine (byli tam ok. 2
miesiace). Jednak musieliśmy szybko wracac, bo ja miałam jeszcze trochę nauki
do quizow.
Czwartek (12.09) był ostatnim dniem szkoły przed weekendem
(z powodu Teacher’s Day w piątek). Tego dnia bylam kompletnie nieprzytomna, bo
w nocy spalam tylko 4 h (musiałam czekac na telefon z polskiego banku, żeby
potwierdzić przelew… dlaczego ludzie z banku dzwonią przed 8 rano??? – 8 rano
polskiego czasu, czyli o 2 nad ranem tego czasu). Wiec czekałam do tej 2 w nocy
i co oczywiście? Nikt nie zadzwonil! Wkurzylam się i poszlam spac. O 2.30
uslyszlam mój telefon, ale przez pomylke zamiast odebrać, to odrzuciłam
polaczenie (fail…). Probowalam oddzwonić, ale się nie dalo (nie mam pojęcia
dlaczego). Wiec wrocilam do spania (zostało mi jakies 3 h snu, wiec musiałam
korzystać). O 6 wstalam, żeby wziąć prysznic i w momencie gdy wyszłam spod
prysznica, uslyszalam telefon. To był bank! (thanks God). Czyli przelew
zaakceptowany i już nie musze się martwic, ze przez to mogę nie pojechać na
rotariańskie wycieczki (jade w grudniu do Disney Worldu na Florydzie, a w czerwcu na
z\Zachodnie Wybrzeże ;)). W szkole się za wiele nie dzialo. No może poza tym, ze
padalo caly dzień, a ze był to czwartek to ja nie miałam podwozki. Wiec na
każdej lekcji modliłam się, żeby przestalo padac. No i przestalo, ale i tak nie
było tak latwo, bo nie wiedziałam jak dojść do domu. Podczas American
Government gadałam z jakas dizewczyna i poprosiłam ja, żeby wytlumaczyla mi jak
dojść do mnie do domu, bo wiedziała gdzie jest. Kiedy zaczela mi opowiadac, od
razu stwierdzialam, ze na bank się zgubie, wiec w końcu chcąc nie chcąc
zaproponowala mi podwozke (jak milo ;)). A no i na Honors English nauczyciel dal nam batony za to, ze swietnie napisalismy pre-testy (uwielbiam te szkole :P). Po południu bylam na zajęciach
strech&flex, a po kolacji htata stwierdził, ze ma ochote na pumpkin pie ice
creams, wiec pojechaliśmy do lodziarni. Były pyszne! A’propos dyni zaczela się
rozmowa o halloween. Powiedzialam im, ze w Polsce nie obchodzimy tego swieta,
wiec chciałabym zrobić tutaj trick or treat. Hmama powiedziała, ze musimy mi
znaleźć jakies male dzieci do opieki, żebym nie wygladala jak jakas dziwna
nastolatka, która majac 17 lat dalej
bawi się w zbieraniu cukierkow (stwierdzila, ze jak będę ‘babysitter’ to ludzie
tym bardziej będą dawac mi cukierki, bo powiedzą, ze jaka jestem dobra, ze się
opiekuje młodszymi dziecmi). Teraz musze się tylko zastanowić jaki kostium
chce. Jakies pomysły???
W piątek (13.09) był dzień nauczyciela, co oznacza brak
szkoły. Wykorzystalysmy ten dzień na poszukiwania sukienek na homecoming w
Columbus. Przymierzylam ponad 30 sukienek i wcale nie zartuje. Wahalam się
miedzy 7, ale w końcu wybrałam jedna. Na początku moich poszukiwan miałam jasno
określony cel: czarna lub kremowa sukienka, ale po przymierzeniu kilku sukienek
stwierdzialam, ze jednak chce sukienke, która będzie mowic „Patrz na mnie!”
(chce żeby wszyscy zwracali na mnie uwagę, gdy wejde na sale i to w taki
pozytywny sposób). Razem z hmama i hsiostra stwierdzilysmy, ze potrzebuje
czegos błyszczącego i na pewno nie czarnego. Mój ostateczny wybor: turkusowa
blyszczaca sukienka bez ramiączek. Jest cudowna, ale nie pokaze wam na razie jej
zdjęć, bo chce zebyscie zobaczyli już końcowy efekt razem z fryzura i
wszystkimi dodatkami :P. Do domu wrocilysmy przed 5 i mialysmy chwile czasu
przed odjazdem na mecz. Tym razem był to mecz away. Hrodzice tez jechali, wiec
nie musialysmy się martwic o podwozke (G niezby lubi jezdzic gdzies poza
miasto). Niestety pogoda nam nie dopisywala. Było bardzo zimno i kropil deszcz. Gdy dotarliśmy na
mecz, mega się zdziwiłam, gdy ujrzałam sekcje uczniowska. Zwykle jest
przepelniona i wszyscy się pchaja, żeby stać na samym przodzie. Tym razem bylam
tylko ja, G, pare naszych koleżanek (te z którymi bylysmy na pierwszym meczu) i
trochę freshmenow (wśród nich moich dwóch kolegow z powrotu z poprzedniego
meczu away). Było tak strasznie zimno, ze normalnie zamarzalysmy (kto pomyslal, ze będzie
tak zimno? Nikt nie był odpowiednio ubrany…), dlatego podczas meczu kilka razy
odwiedzilysmy sklepik, żeby zaopatrzyć się w goraca czekolade. Nasza druzyna
tak dla odmiany przegrala (hehe), ale przynajmniej zdobyla jakies punkty (cale
7., ale to i tak lepsze niż 0 jak na poprzednich dwóch meczach :P). Gdy
wychodzilysmy z G, siostra jednego z tych freshmenow (ona jest seniorem) powiedziała,
ze on powiedział, ze mnie kocha, na co ja odpowiedziałam, ze to mile (ale chyba
powinnam powiedzieć, ze ja tez siebie kocham hehe). Po drodze do domu zatrzymaliśmy
się cos przekasic w Wendy’s. Pojechaliśmy tam tylko dlatego, ze mieli ‘Freestyle
Coke’ i chcieliśmy zobaczyć, co to jest. I to było ekstra. Podchodzisz z
kubkiem do maszyny z napojami i możesz sobie wybrać praktycznie dowolny smak
praktycznie wszystkie (od coli, przez wode, po jakies inne gazowane napoje). Ja
wybrałam coca-cole zero malinowa ;) Gdy wrocilismy do domu, było jakos po 11 i
wszyscy byli tak zmeczeni i zmarznięci, ze od razu poszliśmy spac.
Sobota (14.09)
Sniadanie po amerykańsku – gofry z jagodami i syropem
klonowym <3
Kolo 11 pojechalam z hmama i G szukac butow do mojej
sukienki. Znalazlysmy po prostu idealnie pasujące buty! Srebrne szpilki, takie
jakby sandały, ale z zakryta pieta. Maja identyczne diamenciki jak na mojej
sukience (teraz musze tylko kupic bizuterie, wybrać fryzure, pojsc do fryzjera
i na pedicure ;)). Po powrocie przygotowalysmy lunch, a później G z htata
poszli pracować nad samochodem, a ja z hmama pojechalysmy po zakupy (wieczorem
przychodzili do nas znajomi obejrzeć mecz).
Chcialam upiec im polskie ciasteczka i potrzebowałam do tego białego sera, ale
bylysmy w dwóch sklepach i nie mieli go (potrzebuje go tez do pierogow, wiec będziemy
musieli poszukać w jakims międzynarodowym sklepie czy cos). Zamiast tego
zrobilysmy z hmama peanut butter cookies i chocolate chips cookies (nie musze
chyba dodawać, ze były przepyszne :P). Po 6 zaczeli schodzić się goście.
Wspolnie zanieśliśmy jedzenie do piwnicy (tam maja projektor i kino domowe). Na
początku nie chciałam z nimi ogladac meczu, wolalam jakiś film czy cos, ale później
stwierdziłam, ze film mogę obejrzeć kiedy tylko zechce, a takie spotkanie moglo
być jedno (na pewno będzie więcej, no ale sami rozumiecie :P). Wiec poszlam razem z nimi na dol i nie
zaluje. Spedzilam naprawdę milo czas i wcale za bardzo nie zwracałam uwagi na
mecz (plotkowalam i smialam się z dorosłymi, no i jadlam, bo było dużo dobrego
jedzonka :P (nie)stety…).
Wstawiam fotke mojej szafki (nie mam w niej za wiele rzeczy,
bo przerwy sa tak krótkie, ze nie mam czasu do niej chodzic/ a fotka nie jest jakiejś
rewelacyjnej jakosci, bo robiona telefonem, a w szkole nie ma tez za dobrego
swiatla).
Ulczix
Ojeejku jakos przebrnelam przez post, jestem z siebie dumna hahahah. Ulcia kolekcjonuj te przepisy zebys po powrocie miala nowe super rzeczy do pieczenia dla nas :) hahahah
OdpowiedzUsuńJulka
świetny blog, bardzo fajnie się go czyta! ;)
OdpowiedzUsuń+mogłabyś kiedyś umieścić przepis np. na te peanut butter cookies czy coś pysznego, co będziesz przygotowywać z hmom? :D
pewnie! moge sie czyms podzielic przy nastepnym poscie czy cos ;)
Usuńoo no to super! :D
UsuńDrogie są takie wycieczki?
OdpowiedzUsuńDiseny World - $799
UsuńWestern Adventure - $1925
Z biletami lotniczymi?
Usuńna Floryde bez, ale na West Cost bilety sa wliczone
UsuńA ile dostajesz kieszonkowego?
UsuńCześć. :P
OdpowiedzUsuńMam pytanie. Przed wyjazdem do Stanów przygotowywałaś jakoś specjalnie swój angielski (kursy, lekcje dodatkowe itp.)? Jak oceniasz poziom angielskiego przed wyjazdem, a jak teraz (jak najbardziej szczegółowo, jeśli możesz :P)? I jakbyś mogła dwa zdanka o początkach w szkole. :P
Przygotowuję się do wymiany za rok, stąd tyle pytań!
Pozdrawiam i życzę powodzenia
nie przygotowywalam sie jakos specjalnie. Odkad pamietam to oprocz angielskiego w szkole mialam lekcje prywatne lub w szkole jezykowej, wiec nie musialam jakos specjalnie zakuwac przed wyjazdem. Ciezko jest mi ocenic moj poziom angielskiego, wszyscy mowia, ze bardzo dobry, wiec chyba taki jest. Czasem nawet dopoki im nie powiem, ze jestem foreign exchange student to mysla, ze po prostu jestem nowa w szkole. Ale tak naprawde to ciezko mi na razie powiedziec, bo jestem tutaj dopiero miesiac, a serio to im dluzej gdzies przebywasz, tym lepszy staje sie twoj jezyk, wiec odpowiem Ci na to pytanie pod koniec czerwca ;)
UsuńSzkola... nie mialam i nie mam zadnych problemow. wszyscy sa tacy super i chetni do pomocy, ze to bajka! Nawet nie czuje, ze chodze do szkoly. Czasem zdarzy sie, ze nie rozumiem jakiegos slowka, ale wtedy bez problemu nauczyciele czy uniowie staraja sie wytlumaczyc.
Mam nadzieje, ze troche pomoglam ;)
dodawaj przepisy jak możesz :) super, pwoodzenia dalej !
OdpowiedzUsuńChyba potrzebujesz w swojej szafce fotek z Twoimi przyjaciółmi- np. z Olcią :D!!! Ula, tęsknimy <3
OdpowiedzUsuńno moze cos da sie z tym zrobic :P
Usuń