poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdzial XXII: Thanks St Patrick's Day for Shamrock Shake!!

Troszke minelo od ostatniego posta. Myslalam, ze teraz jak już sezon pływacki się skonczyl, będę miała więcej czasu, ale gdzie tam… Około miesiąca temu (a może jeszcze wcześniej) zaczelismy proby do wiosennego musicalu, wiec teraz, gdy nie mam pływania, to i tak mam co robic po szkole. Musze jednak wrocic do tego, gdy mimo braku czasu robiłam notatki każdego dnia, z tego co się wydarzyło, bo jak się zbieram do pisania posta po grubo 2 tygodniach już niewiele pamiętam.

IT MADE MY LIFE COMPLETED

czwartek dwa tygodnie temu (2/6) razem z cala druzyna farbowaliśmy wlosy przed zawodami. Był to pierwszy raz w moim zyciu. Moja kolezanka zrobila mi koncowki na rozowo, swietnie to wygladalo. Jak tylko to zrobiłam, to zastanawiałam się, co pomysla moi rodzice, bo moja mama zawsze mowila, zebym nie malowala wlosow na razie. No ale gdy wyslalam jej zdjecie, to jakos nic nie mowila. W piątek (2/7) mielismy ubrać się na szalono do szkoły (cala druzyna). 


farbowanie wlosow




ombre w mojej szkole lololol jk


moj szalony outfit 

 Po szkole wyruszyliśmy na moje ostatnie w tym sezonie (co ja gadam, prawdopodobnie w moim zyciu) zawody, sectionals. Rozpoczynaly się one w sobote (2/8), ale wyjechaliśmy dzień wcześniej, żeby się przygotować. Spedzilismy noc w hotelu, gdzie było jedno wielkie golenie (przez caly sezon nie golimy nog, żeby na tych ostatnich zawodach mieć najlepszy czas). Wszyscy golili wszystko (mam tutaj na myśli dziewczyny golace oprócz nog także ramiona i chlopakow golących nogi i ramiona; jeden chłopak to nawet ogolil glowe). Później siedzieliśmy cala druzyna w jednym pokoju, gdzie smialismy się i wygłupialiśmy podczas oglądania otwarcie zimowej olimpiady. W sobote (2/8) rozpoczely się dla większości czlonkow mojej druzyny najważniejsze zawody (jeśli znajdziesz się w czolowce to przechodzić do zawodow dystryktu), ale dla mnie były to najfajniesze zawody, bo oznaczyly koniec mojej przygody z pływaniem (czyli koniec porannych treningow, tego, ze nieważne ile razy brałam prysznic, to w dalszym ciągu mogłam poczuc zapach chloru, koniec wysuszonej skory i zniszczonych wlosow), ale teraz musze wam powiedzieć, ze trochę za tym tesknie, za moja druzyna. Dla mnie te zawody tez były najlepsze, bo miałam najlepszy czas podczas tego sezonu (mimo ze woda była mega lodowata i slona). Po zawodach cala druzyna pojechaliśmy na bardzo zdrowy posiłek do Wendy’s, gdzie jedliśmy frytki maczane we frosty.





z trenerka i kumpelami z toru :))))

Tegoryczne walentynki zamiast spedzic z moja druga polowka (która mam nadzieje, ze gdzies tam na mnie czeka lol), pojechałam na zawody dystryktu, ale tym razem już nie jako zawodnik, a widz (i musze wam powiedzieć, ze bycie widzem jest jeszcze cięższe niż pływanie, musisz siedzieć przez 6 godzin na niewygodnych lawkach w pomieszczeniu pelnych ludzi, gdzie jest bardzo goraco, ze az cie glowa boli i nic z tym nie możesz robic). Nie zrozumcie mnie zle, oglądanie zawodow jest fajne, ale tylko jak ktoś z twojej druzyny plywa, jak masz komu kibicować, tak to to to jest bardzo nudne. Na tych zawodach przynajmniej mieli skoki do wody (diving), które były bardzo ciekawe. Chlopaki z mojej druzyny zakwalifikowali się do zawodow stanowych, wiec generalnie wszyscy byliśmy mega happy.

moja host mama >>>>> twoja

districts

skoki do wody

z jedna z moich siostr :)))))


Nastepnego dnia (2/15) wreszcie umowilam się do fryzjera i pozbyłam zniszczonych i rozowych wlosow. Czekalam z tym do zakończenia sezonu pływackiego i wreszcie się doczekałam. Nigdy nie sadzilam, ze tak się będę cieszyc z wizyty u fryzjera. Po lunchu razem z host mama i siostra zdecydowalysmy zrobić sobie babskie popołudnie i wybralysmy się na zakupy i do kina zobaczyć Endless Love (żadna z nas nie miała chłopaka, który moglby ja zabrać na ten jakze romantyczny film, wiec same się zabralysmy). Spedzilysmy naprawdę super czas, dużo się smialysmy i wyglupialysmy. Wydaje mi się, ze ta moja host siostra i mama sa jakby moimi najlepszymi przyjaciółkami tutaj


We wtorek (2/18) miejscowy klub Rotary miał swój social, który był w fabryce sera. Odbyla się tam degustacja sera (jeden rodzaj nawet mi zasmakowal, a ja za bardzo nie lubie sera na zimno). Zostaliśmy także oprowadzeni po fabryce, co było dosyć interesujące (nigdy wcześniej nie bylam w fabryce sera).

nowy styl prosto z usa

Te sobote (2/22) spedzilam cala z moja host siostra. Pojechalysmy na zakupy, do kina, czyli po prostu na taki dzień z przyjaciolka/ siostra. Gdy poszlysmy do Starbucks, sprobowalam specjalnego frappuciono z sekretnego menu, który miał tyle dodatkow, ze pracownicy się ze mnie smieli, gdy zamawiałam. W kinie obejrzalysmy That Awkward Moment. I tak jak mowi tytul, w tym filmie rzeczywiście było wiele smiesznych niezręcznych momentow. Jedna scena tak mnie rozbawila, ze nie mogłam opanować smiechu, az cala sala kinowa zaczela smiac się nie tyle co z tego momentu w filme, a z mojego smiechu.


white girls don't need a lot to be happy!!


Dzisiaj, w niedziele (2/23) najpierw po raz kolejny sluzylam podczas Mszy, a po południu pojechaliśmy do rodziny taty mojego host rodzeństwa. Spedzilismy tam mile popołudnie jedząc pizze i popijając milkshaki, które zrobil dla nas dziadek.


SHAMROCK SHAKE!! <3


dekorowanie sceny do musicalu jak w High School Musical



Ula

czwartek, 6 lutego 2014

Rozdzial XXI: "najlepsza" blogerka roku, czyli jak opisac caly miesiac w jednym poscie

W srode (1/8) po bardzo bardzo dlugiej przerwie (2 tyg przerwy swiatecznej + 2 snow days) wreszcie poszlam do szkoly (szczerze mowiac to w ogole zapomnialam jak to jest chodzic do szkoly). No i na dzien dobry rozpoczelismy powtorkami do finals, ktore czekaly na nas w zblizajacym sie tygodniu (bardzo dobry pomysl robic egzaminy, ktore stanowia 20% twojej oceny po tak dlugiej przerwie/ mnie tam to jakos za bardzo nie obchodzi, ale i tak uwazam, ze to glupi pomysl). Po szkole mielismy zawody plywackie w naszej szkole i Senior Night. Strasznie bylam podekscytowana na ten wieczor. Na poczatku wszyscy seniorzy razem ze swoja eskorta (czyli rodzicami, w moim przypadku byla to moja pierwsza host mama, bo aktualna byla ze swoja corka, ktora takze jest seniorka w druzynie). Podczas tego przejscia odczytywano kto idzie, najlepsze wspomnienie z plywania, plany na przyszlosc i rade dla przyszlych plywakow. Moja byla taka: Nie zalamuj sie, nawet jesli jestes beznadziejny. Ja jestem beznadziejna i mimo tego to wciaz dobra zabawa. Wszyscy wybuchnelil smiechem, taka to zabawna jestem. Nastepnie poprzytulalismy sie z trenerami, poroblismy fotki, no i w koncu przyszedl czas na rozpoczecie zawodow. Po dwoch godzinach plywania i kibicowania czekala na nas pizza party i torcik. Oprocz tego kazdy z seniorow dostawal rame ze zdjeciem i podpisami czlonkow druzyny. To takie slodkie. Na mojej niektorzy napisali, ze beda tesknic ze moim akcentem, za moim smiechem lub generalnie za mna. Jedna dzieczyna, ktora twierdzi, ze ja zawsze dobrze wygladam, nazwala mnie nawet polish barbie


z moja host mama

Seniors!

Moja Brazilian Chica!




W piatkowy wieczor (1/10) postanowilamm sie troche zrelaksowac przed nadchodzacymi zawodami i razem z moja host siostra i kolega z druzyny poszlismy do kina na Paranormal Activity: The Marked Ones. Byla to bardziej komedia niz horror jak dla mnie, ale i tak bylo to lepsze niz siedzenie w domu. Po drodze do domu wstapilismy jeszcze na lody do Dairy Queen i szybko do lozka, bo w sobote (1/11) musielismy byc o 7 am w szkole. Tego dnia w naszym liceum odbywaly sie Coshocton Invitational, czyli takie duze zawody plywackie (na 8 druzyn). Trwaly one do 3 pm (troszke sie przedluzyly, musielismy zrobic przerwe, bo jedna dziewczyna podczas wyscigu zwymiotowala i musieli oczyszczac basen). To tak tylko sie wydaje, ze te zawody sa takie dlugie, tak naprawde to szybko leci. Kazdy przynosi sobie spiwor, poduszke, mozna spac, gadac z ludzmi, wyglupiac sie, sluchac muzyki lub kibicowac czlonkom swojej druzyny. Wieoczrem pojechalam z moja host siostra na stacje benzynowa, gdzie ona spotkala sie ze swoim kolega i zaprosila go na prom. Siedzialysmy w samochodzie, kiedy on podjechal i zaparkowal kolo nas. Ona miala zrobiony znak z napisem PROM?, wiec powiedzialam, zeby po prostu pokazala mu przez szybe. Zrobila to i nawet nie macie pojecia jak on sie ucieszyl. To bylo takie slodkie :)




troszke sie nudzimy hehe





Natepnego dnia (1/12) wybralam sie razem z moja host siostra i jej tata do Zanesville na zakupy i do kina. Wreszcie obejrzalam Frozen! Zdecydowanie jeden z moich ulubionych filmow, calkowicie sie zgadzam z przyznanym Zlotym Globem i nominacja do Oskarow. Pozniej pojechalam na zebranie w sprawie wycieczki do DC, a wieczorkiem wybralam sie do domu mojego kolegi z kartkami jak z To wlasnie milosc, zeby zaprosic go na prom (no i oczywiscie sie zgodzil!). Wszyscy natychmiast sie o tym dowiedzieli, bo moja host siostra wstawila fotke na insta i zostalam zasypana snapchatami i smsami z pytaniem: z kim ide na prom? (ciekawscy).




W poniedzialek (1/13) pierwszy raz w moim calym zyciu poszlam do dentysty bez mojej mamy (i musze wam powiedziec, ze wcale nie bylo tak strasznie jak myslalam). Po treningu pojechalam razem z moja mlodsza konselorka do jej rodzicow, zeby zaplanowac nasza wycieczke do Nowego Yorku. Nawet przy takim glupim szukaniu hoteli itd. swietnie sie z nimi bawilam, ze juz sie normalnie nie moge doczekac na ten wyjazd!

We wtorek (1/14) rozpoczelismy final exams. Z testu z American Government mialam chyba najwyzszy wynik ze wszystkich piszacych, czyli prawdopodobnie z calego 12stego rocznika. Dzien zlecial w miare szybko, a wieczorem pojechalam z moja host siostra na mecz koszykowki do innej szkoly. Tam spotkalysmy moje kolezanki ze szkoly i host brata tego Polaka. Jedna z dziewczyn, ktorej nie znalam, podeszla do mnie i sie zapytala czy to ja jestem Ula. Gdy odpowiedzialam, ze tak, ona sie strasznie ucieszyla, ze w koncu mogla mnie poznac, bo tak to, to caly czas slyszy, ze ktos o mnie mowi, a ona mnie nie zna. 

Sroda (1/15) to byl to kolejny i ostatni dzien maratonu egzaminow. Po szkole odbyla sie tez pierwsza proba do wiosennego musicalu, czyli *pampaparampam* DESZCZOWA PIOSENKA. Nawet nie wiecie jak bardzo bardzo sie ciesze! Oczywiscie nie pchalam sie do glownych rol, bo moj talent wokalny jest za wysoki jak na szkolne przedstawienie, ale mam nadzieje, ze jakas tam rolke dostane. 

W czwartek (1/16), z racji tego ze w piatek nie mielismy szkoly, a zawody (E.C.O.L.), musielismy sie wystroic do szkoly. Ja zalozylam klasyczna mala czarna ze zlotymi dodatkami i i balerinki (czego bardzo nie zaluje, bo niektore dziewczyny ubraly szpilki, ale niedosc, ze nie wiedzialy jak chodzic w butach na obcasie, to jeszcze malo sie nie pozabijaly na szkolnych schodach. Gdy przyszlam na trening po szkole, okazalo sie, ze moje kumpele z druzyny zrobily sobie wolne, wiec ja mialam zajecia indywidualne (w mojej grupie sa tylko 4 dziewczyny.)

W piatkowe popoludnie (1/17) rozpoczely sie zawody E.C.O.L. (ale nie moglo sie obyc bez godzinkowego treningu przed/ nie to ze powinnismy byc wypoczeci przed zawodami czy cos...). Na poczatek, E.C.O.L. to skrot od East Central Ohio League. Generalnie to dziala to na tej samej zasadzie co Coshocton Invitational - ok. 8 h spedzonych w szkole (lezenie na szkolnym korytarzu, spanie, jedzenie i w przerwie miedzy tym plywanie). W ogole tak super, bo relay chlopakow z mojej druzyny zlamal rekord (szkolny i tych zawodow), wiec wszyscy byli strasznie szczesliwi. Ja opuscilam 6 sekund w moim backstroku i przez to moja druzyna oglosila mnie plywakiem zawodow (co zawody przyznajemy ten tytul jednej osobie z druzyny, ta osoba dostaje tez pletwe, na ktorej ma sie podpisac i przy nastepnych zawodach przekazac ja dalej).




Po bardzo dlugiej przerwie (od listopada) w sobote (1/18) mialam wreszcie spotkanie z wymiencami z mojego dystryktu. Poszlismy do COSI ( Centrum Nauki i Przemyslu, cos troche jak Centrum Kopernika w Wawie), a pozniej zostalismy podzieleni w 5-7-osobowe grupy, ktore rotarianskie rodziny zabraly do siebie do domow na kolacje. Ok. 7 pm podrzucili nas do YMCA, gdzie mielismy szkolenia, czas wolny spedzony w jacuzzi/saunie/basenie i noclego w pokojach, gdzie nie mozna bylo zgasic swiatla (wiec sobie chyba wyobrazacie jak bardzo sie wyspalismy/ szczesliwy ten, kto mial okulary przeciwsloneczne...). 


z Georgie :)))

a to ja na rowerku 


wodne dzwonki


Do domu wrocilam w niedziele (1/19) przed 11 am. Powiedzialam mojej host mamie, ze bede gdzies kolo 12, wiec gdy probowalam dostac sie do domu, moja host siostra malo nie umarla na zawal, bo myslala, ze ktos sie wlamuje hahaha. Gdy tylko sie troche ogarnelam, pojechalam z nia do roznych sklepow ogladac sukienki na prom. Szczerze mowiac to nie wiem, jak ja znajde sukienke, bo patrzac na te wszystkie kolory i falbany, robi mi sie niedobrze. Chcialabym prosta najprawdopodobniej biala sukienke, ewentualnie z jakimis srebrnymi elementami (zobaczymy czy cos takiego znajde). Pozniej pojechalam do sklepu po rzeczy na moja wycieczke i do domu, bo trzeba bylo zaczac sie pakowac (jednak nie tak od razu, najpierw zrobilam sobie 2-godzinna drzemke). Wieczorkiem lezalam sobie w lozeczku, ogladalam Wielkiego Mika, pisalam posta i juz mialam go dodawac, az tu moj komputer sie wylaczyl. Z racji tego, ze bylo po 12 am, a ja musialam o 4 am wyjechac, postanowilam pojsc spac i dodac tego  posta jak wroce z DC (jednak troche mi zeszlo...). 

1/20-22 ---> WASHINGTON DC

Z DC wrocilam w nocy ze srody na czwartek i niestety musialam isc do szkoly nastepnego dnia (1/23), bo mielismy zawody, na ktorych musialam plywac (jesli nie ma cie w szkole w dzien zawodow, to nie mozesz wtedy plywac). Troche bylam zla na trenerke, bo zmusila mnie do plywania jednego relayu, po ktorym myslalam, ze umre haha (no ale jednak wciaz zyje). Opuscilam tez 4 sekundy w moim backstroku, wiec generalnie niezle jak na to, ze nie plywalam przez caly tydzien. Przyszla tez moja konselorka ze swoimi rodzicami, co bylo bardzo mile :) 

W piatek (1/24) znowu zaczela sie brzydka pogoda (czyli duzo sniego + mrozy) przez co szlismy do szkoly 2 godziny pozniej. W sobote (1/25) ublagalam moja host mame i siostre, zebysmy poszly na dwor pobawic sie na sniegu. Nawet sobie nie wyobrazacie jak bylo zimno, ale bardzo bardzo fajnie. Oczywiscie nie bylo sie bez kilku wywrotek w moim wykonaniu (no nie moja wina, ze tyle sniegu napadalo, ze nie widzialam gdzie jest murek...). Gdy wrocilysmy do domu, wszystkie ulozylysmy sie wygodnie przed telewizorem z goraca czekolada i ogladalysmy filmy przez reszte dnia (bardzo produktywnie spedzilysmy czas, tak jak lubie najbardziej). Nastepnego dnia (1/26) ogladalam sobie spokojnie Pamietniki Wampirow w moim pokoju, az przyszedl kolega mojego host brata i zapytal sie mnie, czy chce isc na sanki, wiec ja sie zerwalam z lozka i szybko do niego pobieglam. A on wtedy do mnie, ze tak naprawde to on nie chce nigdzie isc, wiec ja sie wkurzylam i przez nastepne 2 godziny go meczylam, zeby ze mna poszedl, ale jakos nie dalo mi sie go przekonac, w koncu moja host siostra ze mna poszla. Bylo superancko, tylko troszke sie za cieplo ubralam, wiec za kazdym razem gdy wchodzilam na gore, bardzo sie pocilam (:(((). Zjechalysmy kilka razy z gorki i wrocilysmy do domu, bo bylysmy cale mokre i w sniegu. Wieczor spedzilam przed telewizorem, ogladajac gale rozdania nagrod Grammy i dziwiac sie z Lorde i jej wystepu (oO). 



z host mama :)))

moj znak przed domem


no i gdzie ta plaza???



zabawa we Frozen






Przez nastepne 3 dni nie mialam szkoly (kocham Ameryke za te snowdays <3). No ale nie moglam w pelni cieszyc sie z tego wolnego czasu, bo mialam codziennie trening (na szczescie tylko popoludniowy). Odwiedzialam tez moj klub Rotary podczas lunchu, gdzie wszyscy sie bardzo ucieszyli, ze przyszlam :) W srode (1/29) mielismy takze zawody (ktore, mialam cicha nadzeje, ze zostana odwolane). Ale generalnie smiesznie bylo, bo byl taki wielki drama w druzynie. Jedna dziewczyna niby przez przypadek zanuzyla palec u nogi w wodzie podczas jednego z wyscigu, przez co zdyskwalifikowala dwie dziewczyny z naszej druzyny, ktore sie wtedy scigaly i takze siebie w pozniejszych wyscigach. Troche tak kiepsko, bo akurat zdyskwalifikowala dziewczyne, ktora wygrala te zawody i jej brat "troszke" sie wkurzyl, i podszedl do niej po zawodach i tam cos powiedzial. Ona sie bardzo wkurzyla i zwrocila prawie cala druzyne przeciwko niej. Ja tam generalnie smialam sie z calej tej sytuacji, probowalam ogarnac jakos obie strony, ale troche nie rozumialam, jak mozna z takiego glupiego powodu zrobic tak wielka afere. Nawet trenerzy musieli wkraczac do akcji, a chlopaki sie smieli. Na szczescie juz sie dziewczyny poprzepraszaly i chyba wszystko jest ok. 




W czwartek (1/30) niestety juz mielismy normalna szkole i poranny trening, na ktorym umieralam, bo przez ok. 2 tygodnie ich nie bylo. Po szkole poszlam z moja host siostra na mecz koszykowki, ktory moja szkola oczywiscie przegrala. Ale to nie jest najsmieszniejsze z tego wszystkiego (no dobra, wiem, ze to ze przegralismy wcale nie jest smieszne haha), podczas tego meczu zobaczylysmy takiego chlopaka, z ktorym ona cos tam pisze (pisala), ale nigdy wczesniej z nim nie gadala na zywo, wiec podeszlysmy do niego, zeby sie przedstawic itd. I, o moj Boze!!, jego glos hahahahahaha normalnie taki wysoki, pilskliwy, babski glos! hahaha w dalszym ciagu mnie to smieszy hahaha i generalnie ta cala sytuacja byla taka smieszna, bo moja host siostra powiedziala "czesc" i zaraz po tym on, i zaraz po tym nikt nic nie powiedziala, wiec stalismy tam we 3 patrzac sie na siebie, wiec ja sie zapytalam jej, czy ma zamiar cos powiedziec, a ona zaczela sie smiac, wiec wtedy cos tam powiedzialam, ze jestem Ula itd. i na szczescie jego kolega przyszedl i stwierdzil, ze musza juz isc. Ja pobieglam z moja host siostra na nasze miejsca i przez reszte wieczoru smialysmy sie z tego glosu (prawdopodobnie on bral jakies sterydy, bo byl taki calkiem dobrze zbudowany, tylko ten glos...... W piatek (1/31) wstalam normalnie na poranny trening, ale moja host siostra zle sie czula i stwierdzila, ze nie idzie, wiec ja nie chcialam fatykowac mojej host mamy, takze tez zrobilam sobie wolne (z czego wcale sie nie smucilam). Troche balam sie isc potem na moja pierwsza lekcje, ktora jest z jednym z trenerow, bo myslalam, ze bedzie jakis wkurzony czy cos, ale o dziwo nic mi nie powiedzial (jak sie pozniej dowiedzialam, to go tam nie bylo, wiec to wszystko wyjasnia haha). Po treningu poszlismy na kolacje do chinskiej restauracji, a pozniej obejrzelismy taki bardzo dobry film z Sandra Bullock, Przeczucie

W sobote (2/1) mielismy ostatnie takie zwykle zawody (mam na mysli takie przeciwko tylko jednej druzynie), po ktorych razem z moja byla host siostra pojechalam na spotkanie z wymiencami do Columbus. Poszlismy do zoo, gdzie zobaczylam misie polarne i moje ukochane tygrysy jak z Kac Vegas haha. Byla tam takze taka wielka impreza organizowana przez miejscowy klub Rotary, gdzie w namocie byl zespol muzyczny i stoiska z jedzeniem z restauracji z miasta. Razem z moimi kumpelami spedzilam tam chyba ze 2 h probujac wszystkiego. Po zakonczeniu wszyscy wymiency pomogali w sprzataniu tej imprezy, a pozniej pojechalismy do YMCA, gdzie mielismy szkolenia i kolacje. Gralismy takze w dodgeball (taki troche zbijak) i sardines (takie troche chowanego tylko ze na odwrot - jedna osoba sie chowa i reszta jej szuka, jesli ja znajdziesz, musisz zostac z nia do momentu, az wszyscy ja odnajda). Tym razem takze spalismy w pokoju, gdzie nie mozna bylo wylaczyc swiatla, wiec znowu wszyscy bylismy jak zombie nastepnego dnia. Po powrocie do domu w niedziele (2/2) pojechalam z moja host rodzinka do Canton w odwiedziny do taty taty mojego host rodzenstwa (juz wam wczesniej opowiadalam jak to wyglada). Ucieszylam sie, bo bardzo lubie go i jego zone, a ostatni raz kiedy ich widzialam, byl przed Bozym Narodzeniem. Wrocilismy wieczorkiem i zamiast ogladac Super Bowl (no ok, obejrzalam tylko halftime dla Bruna), z moja host siostra wlaczylysmy jeden z moich ulubionych filmow, czyli LOL


misie polarne

tygryski bengalskie, moje ulubione :))))





W poniedzialek (2/3) mialam ostatni poranny trening!!! Nawet nie wiecie jaka bylam szczesliwa!! W szkole nic sie takiego nie dzialo, poza tym, ze pod koniec dnia pani z guidance office, zyczyla mi dobrego weekendu (hello, jest poniedzialek!!!!). Po szkole mialam probe do musicalu, podczas ktorej uczylismy sie choreografii do jednej piosenki, a pozniej plywanie. We wtorek (2/4) wreszcie moglam sie rano wyspac (mimo ze to normalny szkoly dzien, ale bez porannego treningu!!). Skrocilam sobie tez szkolny dzien i poszlam na lunch do Rotary, pozniej na probe i trening. Gdy tylko dotarlam do domu, polozylam sie na kanapie z brownie i lodami waniliowymi, i ogladalam Pretty Little Liars. Pozniej zadzwoniono ze szkoly, ze z powodu "burzy snieznej" nie ma szkoly nastepnego dnia, wiec dzisiaj (sroda 2/5) takze moglam sie wyspac. Po raz kolejny nie moglam w pelni cieszyc sie z wolnego, bo mielismy trening (ale to i tak lepsze niz szkola). No ale w sumie to ten trening byl fajny, bo najpierw lezelismy na ziemi ze zgaszonym swiatlem i wyobrazalismy sobie zawody, twoj wyscig, jak sie zachowujesz w wodzie itd., pozniej przez godzinke plywalismy i na koniec robilismy brokens, czyli takie plywanie na czas z postojami i liczeniem. Po treningu odpoczywalam w domu, a wieczorem pojechalysmy do Subwaya. 

I to tyle z mojego interesujacego zycia!



a to taki porzadek w moim pokoju podczas sezonu plywackiego

takie frykasy znalazlam w Walmarcie!


Ula