piątek, 9 maja 2014

Rozdzial XXVII: #PROM2K14

Poprzedni tydzień był chyba jednym z tych tygodni kiedy można było się przekonać jak bardzo jestem niecierpliwa osoba (ostatni raz miałam to chyba przed wyjazdem na wymiane). A dlaczego? Ponieważ sobota (5/3), mimo tego ze w Polsce to Swieto Narodowe, ja obchodziłam je w troszkę inny sposób, bo miałam mój pierwszy w zyciu (i w takim stylu także ostatni) PROM!

 A wszystko zaczelo się tak…

W piątek przed promem (5/2) był oficialny Senior Skip Day! To chyba dość jasne, ze tego dnia nie poszlam do szkoły! Zamiast tego pojechałam z moimi kumpelami do studia kosmetycznego zrobić sobie paznokcie na prom. Jedna z moich przyjaciółek miała także tego dnia urodziny, wiec wstapilysmy także do mojego domu na tort (który ja razem z Brazylijka zrobilysmy dzień wcześniej), dalam jej takze prezent, ktory jak zobaczyla to sie prawie poplakala :). Wieczorem wszystkie poszlysmy do niej do domu, gdzie dolaczylo do nas więcej osob. Tam jedliśmy jeszcze więcej ciast (akurat dzień przed promem kiedy powinnam być na najbardziej restrykcyjnej diecie…). Przed 10 pm moi hosci mnie odebrali i razem pojechaliśmy do kina na jeden z najbardziej poruszających filmow jakie ostatnio widziałam, Heaven is for real. Gdy wrocilismy do domu, ja oczywiście nie mogłam zasnąć, bo tak bardzo stresowałam się (ale w dobrym tego słowa znaczeniu) przed promem! No ale w końcu mi się udało.

nasze arcydzielo, ktore smakuje rownie dobrze jak wyglada!


W sobote (5/3) obudziłam się dosyć wcześniej jak na dzień wolny od szkoły, bo chciałam jeszcze pojsc na spacer przed tak ważnym dla mnie dniem. Pozniej fryzjer, pedicure i powrot do domu, w którym czekala na mnie niesodzianka… Jedna z moich host siostr, która mieszka w Columbus przyjechala tylko po to, żeby zobaczyć jak się przygotowuje do promu! (nie miałam o tym zupełnie pojęcia!) Niby taka mala rzecz, a tak cieszy :) Skoro już tu była, to się na cos przydala i zrobila mi makijaż, który wszyscy później chwalili (#skromny). Gdy już zapielam zamek od sukienki moich marzen, wlozylam buty i nalozylam bizuterie (jedna bransoletek dostalam nawet za darmo od miejscowego jubilera, zebym "cieszyla sie swoim pobytem w USA"), przyszedł czas na zdjęcia (ulubiona czesc imprezy dla Amerykanow i chyba powolutku dla mnie tez się taka już staje). Moja host mama miała wiele szalonych pomyslow na zdjęcia, byłoby jeszcze lepiej, gdyby wiedziała jak się obsluguje mój aparat haha (nie no zartuje, ale niektóre zdjęcia sa rozmazane, ponoc to wina aparatu :P). Po jakiejś godzinnej sesji przyszedł mój partner na prom, z którym miałam oddzielna sesje, a po jakichś 30 minutach zjawila się moja cala grupa na prom (która cala uwielbiam!). Ok. 6 pm cala grupa pojechaliśmy do domu mojej przyjaciolki (która także była w tej grupie) na kolacje, gdzie było mase dobrego jedzenia, przez co oczywiście tyle zjadłam, ze później się balam, ze mi sukienka peknie (nie no zartuje :P). Gdy już wszyscy skończyli z jedzeniem, wsiedliśmy do samochodow i ruszyliśmy rozpocząć nasza noc zycia!!  










z moja ukochana <3


chyba moje ulubione zdjecie :)

z moimi host rodzicami!

grupowo :)

troszke hardcorowe bylo to wchodzenia po murze w szpilkach hehe



z moja "siostrzyczka"!
<3 <3 <3


FLAWLESS
Nasz prom byl w takim budynku w miejscowym parku z jeziorem (o bardzo pomysłowej nazwie jaka jest The Lake Park), który specjalnie na ten dzień został elegancko i szykownie przystrojony przez klase Juniorow. Gdy tylko dotarliśmy na miejsce, ustawiliśmy się w kolejce do wielkiego wejścia. Normalnie czułam się jak gwiazda na czerwonym dywanie (tylko ze bez czerwonego dywanu haha). Był tam prowadzocy, który wyczytywal kto kiedy przechodzi wśród tłumu, a ten wiwatowal i cykal fotki non stop. Gdy weszliśmy na sale, najpierw zrobiłam sobie formalne zdjecie z moim partnerem u fotografa, a później cala grupa weszliśmy do budki fotograficznej, gdzie robiliśmy milion głupich zdjęć. Gdy już byliśmy obrobieni ze wszystkimi zdjęciami, zaczela się impreza! Dawno się tak nie otanczylam (i to jeszcze z tyloma chłopakami ;)). Teraz to na serio mogę powiedzieć, ze „partying is my cardio”. Normalnie praktycznie wszyscy powiedzieli mi, ze swietnie wygladalam, niektórzy nawet zaczepiali mnie podczas tanca i mówili, ze albo podoba im się jak ja wyglądam, albo moja sukienka. Była to na pewno jedna z najlepszych i długo niezapomniana noc w moim zyciu! I także jedno z najlepszych moich „amerykańskich” doswiadczen!


oczekiwania do wielkiego wejscia!

z Georgie <3 (jak polska flaga hehehe)
Impreza skonczyla się punkt o 11 pm (czyli wtedy kiedy my w Polsce byśmy dopiero zaczeli zabawe…hehe), ale nie dla nas! Cala nasza grupa pojechaliśmy do domu tej kumpeli, u której jedliśmy kolacje. Tam gadaliśmy, wygłupialiśmy, smialismy się, ogladalismy filmy i oczywiście jedliśmy. Wszystkie dziewczyny zostały na noc, ale my zamiast spac, to plotkowalysmy o minionym wieczorze, a rano pojechalysmy do Bob Evans na sniadanie. Po powrocie do domu wzielam prysznic, pogadałam z moja mama i przyjaciolka i znowu spotkałam się z najlepszymi dziewczynami pod sloncem (mam tutaj na myśli laski z mojej grupy na prom, no bo dawno ich nie widziałam hehe). Wspolnie swietowalysmy koniec sezonu „nie jem, bo prom” w naszej ulubionej lodziarni. Po południu, gdy już dotarlam do domu podzieliłam się wrażeniami z balu z moimi hostami, a na kolacje pojechalismy do mojej host siostry, która także zameczylam opowieściami z promu.

she woke up like this

moze juz po promie, ale w dalszym ciagu zdrowo :)

Komplementy się szybko nie skonczyly, bo gdy przyszłam w poniedziałek (5/5) do szkoly to wiele ososb zatrzymywalo mnie na korytarzu i chwalilo za to jak wygladalam na promie (dostałam tez wiele wiadomości o tej samej treści :)). Po treningu tenisa znowu pojechaliśmy do mojej host siostry na kolacje, bo był u nich w gościach kuzyn jej meza, który pochodzi ze Szwajcarii. We wtorek (5/6) po meczu tenisa moi host rodzice postanowili mnie zabrać do jednego z miejsc w okolicy, do którego bardzo chciałam się udac. A mianowicie jest to grob pewnej kobiety, która rzekomo była czarownica i jej ciało jest pochowane w dwóch oddzielnych grobach (glowa w jednym, tulw w drugim). Legenda glosi, ze w nocy wychodzi ona ze swojego grobu w poszukiwaniu swojej glowy. Czy to prawda, nie wiem, ale slyszalam wiele dziwnych historii z tamtego miejsca, wiec ja jako milosniczka horrorow, bardzo chciałam tam pojechać z moimi znajomymi, którzy jezdza tam bardzo często. Moja host mama jednak powiedziała, ze najpierw ona chce mnie tam zabrać w dzień, zebym wiedziała, gdzie wszystko jej i zebym się nie zgubila. No wiec pojechaliśmy tam wszyscy razem we wtorek, no ale skonczylo się tylko na zabłoconych butach, grobu nie znaleźliśmy (zapomniałam dodac, ze moi hosci tam nigdy nie byli…). Wiec teraz moja host mama nie ma wyboru, jak tylko puscic mnie tam z moimi znajomymi :) (jak dobrze pojdzie to pojade tam w te sobote ;)).

Wczoraj (5/8) miałam także taki test koncowo roczny z algebry, którego zbytnio nie chciało mi się robic i razem z moim kolega, który siedział kolo mnie zgadywaliśmy wszystkie odpowiedzi. I mimo tego, ze strzelaliśmy, to i tak nasz wynik był jednym z najlepszych. Ach, ta amerykanska szkola…


LOVE z moimi psiapsiolami z tenisa

Ula