czwartek, 3 października 2013

Rozdzial XII: A bottle of water, please!'

Cos chyba zaczynam zaniedbywac pisanie bloga. Z początkowego cotygodniowego posta, zrobil się post co tydzień i jeden dzień, a teraz będzie post po tygodniu i kilku dniach. Przepraszam, postaram się poprawić. A wiec zaczynam pisanie kolejnego (ciężko nie będzie, bo mam dawke energii kolo siebie – lody Ben&Jerry’s ;)).

Wtorek (24.09)
Na matematyce jeszcze wszyscy nie mogli ochlonac po moich 100% z ostatniego testu (hehehe). Pozniej nauczyciel wymislil sobie super sposób na sprawdzenie naszego stanu wiedzy, rozdal wszystkim jakies nowoczesne sprzęciki i kazal rozwiazac przykłady z tablicy. Myslalam, ze mamy rozwiazac to na tych urządzeniach, wiec zaczelam przepisywac przykład (trochę się w sumie zdziwiłam, bo jak można rozwiazac przykład zle, kiedy maszyna robi to za ciebie, no ale to Ameryka…). Ta zaawansowana technologia jednak była zbyt zaawansowana dla mnie, wiec zaczelam rozwiazywac przykłady w zeszycie. Moi cudowni znajomi zauważyli, ze nie mam pojęcia jak się tym poslugiwac i od razu zaczeli mi pomagać. Okazalo się, ze na tym urządzeniu mielismy tylko podac odpowiedzi do przykladow, a nie rozwiazywac przykłady, wiec koniec koncow dobrze ze nie wiedziałam jak się to obsluguje, bo przynajmniej nie zmarnowałam czasu, podczas którego miałam rozwiazywac przykłady, na glowkowanie jak rozwiazac te przykłady za pomaca tego super sprzętu. 
Na AG miałam ten test i sadze, ze poszedł mi bardzo dobrze, ale zobaczymy jutro (oddalam kartki po jakichś max 15 min i to wszystkie uzupełnione(!), wiec… :P).
Po szkole zostałam na warsztatach teatralnych przygotowujących do przesluchan, które miały się odbywać w ciągu dwóch kolejnych dni (nie ma to jak się o wszystkim dowiedzieć w ostatniej chwili :P). Atmosfera była bardzo mila, od razu przypomniały mi się zajecia teatralne w moim liceum (za którymi trochę tesknie…). Na szczęście na zajęciach był przyjaciel mojej hsiostry, który mieszka kolo nas, wiec nie musiałam się martwic o podwozke :P. Popoludniu poszlam na te zajecia a’la zumba, a gdy wrocilam do domu to ogladalam ‘The Voice’ z hrodzinka ;)

W srode (25.09) w szkole za wiele się nie wydarzyło, ale za to po szkole… Jak co srode do domu miała odwieźć mnie moja hsiostra. No ale jednak musiala zostać po szkole, żeby poprawić test z matmy. Moja druga szoferka także zostawala, żeby to napisac, wiec koniec koncow nie miałam podwozki. Wyszlam przed szkole i stwierdziłam, ze nie mam zamiaru tym razem wracac na piechotę, wiec zaczelam rozgladac się po parkingu. Od razu zobaczyłam chłopaka, którego poznałam pierwszego dnia szkoły i krzyknelam jego imie. Z mina szczeniaczka zapytałam się, czy nie chciałby mnie może podwieźć. Nie mogl się oprzec mojemu urokowi osobistemu i się zgodzil (hehe). W samochodzie zaczelismy gadac trochę o Polsce i jakos temat zmienil się na amerykańskich chlopakow. Zapytal się mnie, co o nich sadze, na co ja ze w tej szkole jest może z 5 fajnych chlopakow. Jego odpowiedz mnie zatkala, a brzmiała tak: takich jak ja? Zasmialam się i powiedziałam „może”. Pozniej on zaczal gadac, ze no to male miasteczko, wiec nie maja za dużo fajnych chlopakow, ale on jest wyjątkiem. Także podróż do domu była ciekawa i nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się już pod domem ;) 
Po południu robiłam oreo & strawberry cheesecake i z tym tez były przygody. Był to moj drugi sernik w zyciu! Po pierwsze to w przepisie było, żeby po zrobieniu spodu wlozyc go na 10 min do zamrażarki, ja oczywiście tego nie doczytałam i sobie polezal tam dluzej niż 10 min. Po drugie miałam problem z galaretka, bo nie chciała „lekko zastygnąć”. Najpierw wlozylam ja do lodówki, ale to nic nie dalo, wiec razem z hmama stwierdzilysmy, ze najlepiej wlozyc ja do zamrażarki. I chyba trochę za długo tam przebywala, bo zamiast „lekko zastygnieta” to zrobila się taka galaretkowata (?). Ale spokojnie, dodałam troszkę wrzącej wody i nadawala się do użytku ;) A ostatnia czynnoscia podczas wykonywania tego ciasta miało być ubicie smietany na sztywno, no ale oczywiście przebilam ja :P Mimo tego, ze sernik był naprawdę dobry i wszystkim smakowal, następnym razem postaram się uniknąć niechcianych zdarzeń ;) 

W czwartek (26.09) po lekcjach miałam przesłuchania do jesiennej sztuki. Wydaje mi się, ze poszlo mi calkiem dobrze, ale watpie, ze dostane jakas wieksza role, bo sa tylko 4 glowne postacie, a chętnych sporo (mój akcent na pewno mi w tym nie pomoze, bo niestety w  tej sztuce nie potrzebują zadnej polskiej lub rosyjskiej dziewczyny :(). Ale ja będę ze wszystkiego zadowolona, po prostu chce brac w tym udział ;) Zapisalam się na casting w godzinach 3.00-3.30, ale oczywiście wszystko się przedluzylo i ze szkoły wyszłam dopiero o 3.50. Musialam się bardzo spieszyć, bo po 4 bylam już umowiona z moja konselorka. Na szczęście gdy sobie „spracerowalam” do domu, zauwazyla mnie hbabcia, która wlasnie wracala z miasta i podwiazla mnie. Szybko wleciałam do domu, w biegu zabrałam wszystkie potrzebne rzeczy i po dwóch minutach już bylam w samochodzie mojej konselorki. Nie zdazylam nawet poprawić swojej twarzy i wlosow po całym dniu, a jechalysmy do biura wyrobić mi student id (żeby było jeszcze smieszniej, moja konselorka ma samochod bez dachu, wiec wyobrazcie sobie jak swietnie wygladaly moje wlosy, gdy z niego wysiadłam…). Także no generalnie mam super zdjecie na tym dokumencie. A z tym to tez była przygoda, bo nie miałam pojęcia, ze będę musiala podac mój wzrost i wage, żeby dostać te karte. Oczywiście nie znam przelicznikow z metrow i kilogramow na stopy i funty, wiec pracownik tego biura po przyjzeniu się mi, zaczal oszacowywać mój wzrost i wage (i po późniejszym wygooglowaniu nie pomylil się ;)). Pozniej pojechałam z konselorka na, wg niej najlepsze lody na swiecie, do innego miasta, a przed 6 bylam z powrotem w domu, bo moja hsiostra, która uczy się w collegu przyjechala na obiad (zjedliśmy także mój sernik ;)). Wieczorem pojechałam razem z hostami przygotować stanowisko klubu Rotary na county fair (cos w stylu festynu, wesołego miasteczka i targu w jednym), który zaczynal sie następnego dnia. Klub Rotary co roku ma stoisko ze swiezutkimi donutami, wiec musieliśmy troszkę posprzatac i poprzygotowywac wszystkie potrzebne rzeczy. Gdy wrocilismy do domu, to obejrzeliśmy ‘The X Factor’ i później do lozeczka. 

Piątek (27.09) – czekałam na niego caly tydzień. Lubie piatki, bo to ostatni dzień tygodnia, początek weekendu i oczywiście mecz footballu (!) Kolo 6 wyjechalam z miasta razem z G i jej przyjaciolka. Droga na mecz zajmowala jakas godzine, a my po drodze zatrzymalysmy się jeszcze na jedzenie w McDonald’s. Kupowalysmy w drive thru, żeby było „szybciej”, ale zanim się wszystkie zastanowilysmy, co chemy to minelo moze z 10 min, a później musialysmy jeszcze zamowic. Ekspedientka zadawala nam rozne dziwne pytania na temat jedzenia, które zamawialysmy, a my nie mialysmy pojęcia o co jej chodzi (rozumialysmy ja, ale nie wiedzialysmy czym sa rzeczy, o które nas pytala), wiec raz odpowiadalysmy tak, a innym razem nie. Nie miałam pojęcia, ze zamawianie fast foodu może być tak skomplikowane :P Do tego ja chciałam mrozona kawa, gdy zapytala się mnie o rozmiar, powiedziałam ‘big’, na co G ‘large’ i już w tym momencie zalowalam, ze to powiedziałam. 'Hello! Przeciez to Ameryka!' Gdy ekspedientka podala nam nasze zamówienie nawet moje kumpele zaczely się smiac jak zobaczyly ten wielki kubek kawy. A ja odpowiedziałam, ze w Polsce to my nawet nie mamy takiego rozmiaru. Meczylam się z tym cala droge na mecz i tak się opilam, ze z trudem mogłam chodzic (#americanprobs). Na meczu ku mojemu zdziwieniu w strefie uczniowskiej bylysmy tylko my. Wśród tłumu siedziały jeszcze dwie dziewczyny – seniorki, ale to by było na tyle (prawdopodobnie nikt nie przyjechal, bo w piątek zaczynal się fair). Mecz przegraliśmy, co mnie nawet nie zdziwilo (chociaż gdy przyszlysmy spóźnione na mecz, to nasza druzyna nawet prowadzila - ale to byly jedyne punkty jakie zdobylismy, a moze to my przynosimy im pecha?! nieeee!). Po meczu nasza szoferka chciała przywitać się ze swoim chłopakiem, który jest footballista, wiec razem z nia poszlysmy pod szatnie. Chwile pogadalysmy z chłopakami i już zaraz bylysmy w drodze powrotnej do miasta. 

W sobote (28.09) poszlysmy pierwszy raz na fair. Gdy tylko tam weszlysmy i zobaczyłam te wszystkie kolejki, budki z jedzeniem itd., od razu przypomniał mi się Open’er i Coke, wrocily wszystkie wspomnienia i zaczelam az skakać ze szczęścia (jak Bambi ;)), G kazala mi się od razu uspokoić (zapewne osmieszalam ja tylko – przyjechala dziewczyna z Polski i nie wie jak się zachować haha :P). Najpierw poszlysmy na stanowisko Rotary pomoc przy paczkach, ale długo nie popracowalysmy, bo za chwile przyszla kolejna zmiana, wiec my moglysmy się zacząć bawic! Zaczelysmy od kolejek, a potem poszlysmy po deep fried oreos, bo wg nich nie mogę powiedzieć, ze bylam w USA, dopóki nie sprobuje tego (były swietne, mam nadzieje, ze uda mi się jeszcze sprobowac deep fried reese’s :P). Pozniej było jeszcze więcej przejażdżek i jedzenia. Spotkalysmy wielu znajomych, nauczyli mnie tez superanckiego powitania i teraz już wiem, jak ‘cool kids’ się tutaj witaja. Potem zabaczylismy chłopaka z Finlandii i Wegier, którzy przyłączyli się do nas i razem chodziliśmy na kolejki. Po fairze pojechałam z G do wypożyczalni wybrać jakiś horror na wieczor, wiec jak dotarlysmy do domu to poszlysmy do piwnicy i zrobilysmy sobie wieczor (a raczej noc) ze scarry movies. 

Po kościele w niedziele (29.09) z racji tego, ze jestem w Key Club (klub charytatywny), pojechałam do jednej ze szkol podstawowych pomagać nosic pudla (wybudowali nowa i wielka podstawowke, i teraz trzeba przenieść wszystkie rzeczy ze starych podstawowek do tej brand new, wiec ochotnicy pomagają, w tym ja ;)). Mimo ze praca była meczaca, to mijala szybko i lzej, bo pracowalo się w milym towarzystwie ;) Na dodatek zostałam okrzyknieta najsilniejsza dziewczyna podczas mojej zmiany, wiec już w ogole :P Pozniej razem z hostami pojechałam do innego miasta do chińskiej knajpy, żeby swietowac urodziny kuzynki. Zebrala się tam cala rodzinka, wiec było smiesznie. Jedna z kuzynek zapytala się mnie i G, czy teraz jesteśmy czyms w rodzaju najlepszych przyjaciółek, a G powiedziała, ze teraz jesteśmy siostrami (ooo jak słodko ;)). Do domu wrocilismy kolo 19 i początkowo mielismy nic nie robic, ale okazało się, ze od 9 pm można wejść na fair za darmo, wiec poprosiłam hostow, czy mogę pojsc z G tam (ona nie posprzatala pokoju, wiec nawet nie chciała prosić :P), no i oczywiście, ze się zgodzili ;) 

Poniedziałek (30.09), tak jak każdy inny dzień tego tygodnia oprócz piątku, to dzień wolny od szkoły (z powodu fair i przenoszenia rzeczy do nowej podstawówki). Tego dnia, gdy wstałam, to nikogo nie było w domu (hosci w pracy, a G miała jakies zajecia), wiec poskypowalam trochę z mama. Pozniej pojechałam z hsiostra do Walmartu po amerykańskie smakołyki dla mojej rodzinki z Polski (już niedllugo spodziewajcie się paczki ;)). Po powrocie do domu obejrzalysmy jeden z moich ulubionych filmow, czyli ‘LOL’, a gdy hosci wrócili z pracy, wszyscy razem poszliśmy na fair, żeby zjeść kolacje i poogladac zwierzęta itp. (jednak ja i G później się od nich odlaczylysmy i poszlysmy do znajomych :P).

We wtorek (1.10) pojechałam razem z hmama i hsiostra na zakupy do Newark (miasto ok. godzine jazdy od mojego). Musialam kupic kilka rzeczy na homecoming, wiec poszlysmy do TJMaxx, Clarie’s i Victoria’s Secret (oczywiście wydalam więcej niż planowałam, jak zwykle…, no ale przecież to mój jedyny w zyciu homecoming!). Dojechala do nas druga hsiostra i hbabcia, i poszlysmy na lunch do Applebee’s (polecam wszystkim!!!). Po południu poszlam na fitness i już nie miałam sily, żeby gdziekolwiek wychodzić, wiec zostałam w domu i razem z hostami obejrzałam ‘The Voice’.

W srode (2.10) w południe pracowałam z G nad jej ciezarowka ( i tym razem na serio pracowałam, a nie tylko się patrzyłam!).Dodatkowo jeden z pracownikow moich hostow, ktory jest w jakims stowarzyszeniu w tym miescie, poprosil mnie, zebym przyszla do nich na spotkanie i przedstawila prezentacje o Polsce itp. (jej!). Popołudniu mimo ze moja hsiostra nie chciała isc na fair, to i tak poszla (przekonałam ja tym, ze to może być mój jedyny fair w zyciu ;)). To był jeden z lepszych wieczorow ;) Naprawde swietnie się bawilysmy. Kupilam sobie tez moje pierwsze w zyciu carmel apple (jeszcze go nie zjadłam, bo na razie obmyślam, jak się do tego zabrać :P). 

Dzisiaj jest czwartek (3.10), czyli ostatni dzień wolnego. Poranek spedzilam z G na oglądaniu videoclipow Justina Biebera (nie wiem, czy to już pisałam, ale onajest chyba jego najwieksza fanka, przynajmniej ze znanych mi osob). Pozniej zadzwonila hmama i powiedziała, zebysmy przyjechaly do Subwaya na lunch. Wieczorem pewnie pojdziemy na fair, bo niedosc ze to ostatni dzień wolnego, to jeszcze ostatni dzień tego festynu. 

PS. Nie zdawalam sobie sprawy, ze az tak wielka roznica jest miedzy brytyjskim, a amerykanskim akcentem do czasu, kiedy chcialam kupic butelke wody podczas festynu. Musialam powtorzyc to kilka razy, a ekspedientka wciaz patrzyla sie na mnie jak na jakas idiotke, wiec skonczylo sie na tym, ze pokazalam jej palcem co chce (byla ona chyba jakas niewyedukowana...).


chyba pierwszy raz w zyciu bylam tak blisko swinki (i prawdopodobnie ostatni!)


kon chcial mi dac buziaka, ale odmowilam :P (troszke nie moj typ)



z krolowa calego festynu (wcale sie nie chwalac, to moja kumpela :P)





chyba troche im nie wyszedl napis, ale spokojnie, poinformowalam ich o tym :P

'Od teraz jestes juz prawdziwa wiejska dziewczyna!' - no chyba nie :P

z G & htata :)))))

Ulczix

5 komentarzy:

  1. Zaciekawilas mnie ta wymowa 'water' i az sobie poszukalam na youtubie czym sie ona rozni w UK i USA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o water to juz wczesniej slyszalam, ale nie wiedzialam, ze bottle tez inaczej wymawiaja, coz czlowiek uczy sie cale zycie ;)

      Usuń
  2. American dream, isn't it?!
    Wszystko co opisujesz jest tak bardzo amerykańskie że ojeju ! Zazdro ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. po powrocie do Polskie będziesz jeszcze chodzic do licemu, czy jak skonczysz tam high school to mozesz od razu isc na studia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie ma opcji, zebym dostala hs diploma, wiec bd normalnie chodzic do liceum w polsce, ale i tak bd robic program IB, wiec to nie ma znaczenia ;)

      Usuń