Duzo się dzieje, nie powiem, ze nie.
To trochę dziwne, ze musisz wyjechać do innego kraju, żeby
nauczyć się jak bardzo wazny jest każdy dzień i jak bardzo powinieneś doceniać
kazda chwile, bo zyje się tylko raz. Tak teraz wygląda moje zycie, living in the moment.
Po ostatnim weekendzie z wymiencami postanowiłam się trochę
zmienić. Zgodnie z poradami byłych exchange students zaczelam stosować zasade ‘be
first’ (czyli mow pierwszy czesc,
przedstawiaj się pierwszy, oferuj pomoc itd.). Od razu widze poprawe w relacjach
z ludzmi. W przeciągu ostatnich dwóch tygodni moje zycie tutaj zmienilo się diametralnie.
Mam coraz więcej przyjaciol i to takich na serio (nie mam na myśli ludzi, którzy
tylko mowia mi czesc). Zdalam sobie sprawę z tego, ze wymiencem się jest tylko
raz, wiec nie ma co się przejmować co inni sadza, trzeba tylko być otwartym i dobrze się
bawic. I to mi wychodzi. Ostatnio nawet footballisci zaproponowali mi, zebym
zjadla z nimi lunch. Mimo ze się praktycznie nie znaliśmy, szybko zlapalismy
kontakt. Było to trochę smieszne, jedna dziewczyna + chłopaki, którzy nota bene
mnie uwielbiają, hehe. Powiedzieli mi, ze uwielbiają mój akcent (chociaż już wcześniej
slyszalam te plotke od kogos innego ;p), a gdy im powiedziałam, ze chce mieć amerykański
akcent i maja mnie tego nauczyć, mało mnie nie pozabijali za to (‘my nie
chcemy, zebys miała amerykański akcent, twój akcent jest sexy’ el o el). Dziewczyny
z mojego US Government powiedziały mi, ze zabiorą mnie na jakies dzamprezy i wgl,
ze będziemy spedzac razem dużo czasu, także bardzo milo. A’propos nich, w ten piątek
(25.10) po raz pierwszy nie pojechałam na mecz footballu z moja hsiostra i jej
znajomymi, tylko…uwaga, uwaga…Z MOIMI ZNAJOMYMI! No ale od początku… W piątek rano
dostałam smsa od mojej hsiostry, czy istnieje możliwość, zebym znalazła sobie
podwozke na mecz, bo ona jedzie ze swoja bff i jej znajomymi i nie ma dla mnie
miejsca w samochodzie. Cool… Odraz
zopytalam się kolegow-footballistow, czy nie znaja kogos, kto moglby mnie zabrać
(był to mecz away, ok. 1 h od Coshocton). Podczas lunchu dziewczyna z mojego US
Govt. zapytala się mnie, czy nie chce z nimi jechać, a ja ze pewnie! Jakos po 4
pm przyjechala po mnie i pojechalysmy do jej przyjaciolki, bo okazało się, ze
jednak jej mama nas zawozi. Przed meczem wstapilysmy do knajpki na obiadek. Było
baaardzo milo. Opowiadalysmy sobie o wszystkim, jedna z nich przechodzila maly
drama (#boysprobs)… Powiedzialy mi tez, ze bardzo się ciesza, ze z nimi jade,
bo jestem cool (oooo :))). A mecz nas wszystkich zaskoczyl. Oczywiście nie wygraliśmy,
ale byliśmy bardzo bardzo blisko (przegraliśmy 28-24…). Po meczu pojechałam z
dziewczynami na parking kolo naszego liceum, bo jedna z nich musiala oddac
rzeczy swojemu bylemu chłopakowi, no ale oczywiście nie skonczylo się tylko na
tym… Jego kumple przyszli z nia gadac, żeby się zastanowila i wgl (swoja droga
to takie mile, ze on ma takich super przyjaciol). Pozniej postanowili pogadać (ona
+ eks), wiec wszyscy musielismy wyjść z samochodu (wszystko byłoby ok, gdyby nie
to, ze było strasznie zimno na dworze). Wiec ja sobie stalam, gadałam z
footballistami i zamarzalam. W koncu ktos madry wpadl na pomysl, ze możemy wejść do
innego samochodu, żeby posiedzieć tam i sie zacieplic.
Mam tez już w szkole coraz więcej guyfriendow, z czego się bardzo
ciesze, bo czasem potrzebuje ich bardziej niż przyjaciółek. Generalnie w tej
szkole jakos lepiej idzie mi nawiązywanie kontaktow z chłopakami, ale mi to nie
przeszkadza, hehe.
W poprzednim tygodniu (14-18.10) szkolny klub charytatywny –
Key Club- zaczal prace nad Haunted House, wiec jako członek im pomagałam. Oczywiście
było dużo funu przy tym! W sobote został otwarty, ale nie mogłam tam pracować,
bo pojechałam z hdziadkami i hsiostra do Columbus na mecz footballu
uniwersyteckiego. Za to jutro (niedziela – 26.10) będę tam pracować. Bardzo sie ciesze, bo dzieki temu moge poznac wiecej ludzi ;)
W poprzednia niedziele (20.10) pojechałam po swój kostium na
Halloween. Będę King Kongiem lub Gorilla, jak kto woli. Jestem podekscytowana, szczególnie
na słodycze podczas trick or treat, haha. Co prawda nie znalazłam sobie maly
dzieci do opieki, po prostu pojde z moja kolezanka z Brazylii, a z racji, ze
mam maske, to nikt nie zobaczy mojej twarzy i nie będzie wiedział, ze tak na
serio mam 17 lat (ale chytry plan ;p). Jutro (27.10) będę razem z hostami
wycinac dynie. Mam nadzieje, ze tym razem pojdzie mi lepiej niz ostatnim razem, bo mam już trochę wprawy,
hehe. Zostalam także zaproszona na dwie imprezy halloweenowe (jedna w innym
miescie, która organizuje moje kolezanka z Chile, a druga tutaj, która organizuje
jedna z moich nowych koleżanek), ale niestety nie mogę pojsc na żadna z nich,
bo wyjezdzam razem z hostami i ich znajomymi do Indiany na mecz footballu.
W czwartek
(17.10) spotkałam się z moja konselorka. Pojechalam do niej do domu,
zjadlysmy obiad, upieklysmy ciasteczka, pogadalysmy. Było bardzo milo, trochę jak
u babci.
Ostatni czwartek (24.10) spedzilam z moja druga tak jakby
konselorka. Zjadlam bardzo smaczna kolacje z nia, z jej mezem i jej rodzicami.
Po kolacji upiekliśmy ciasteczka i pograliśmy w kalambury czy cos takiego. Już mnie
zaprosila na następny raz, nie moge sie doczekac :)
W poprzednim tygodniu bylam dwa razy z moja hsiostra w tym
miejscu z shakemi. Gdy się tam przychodzi, to trzeba najpierw wpisac się na
liste + podac nazwe shake, który się zamawia. Ja pomyliłam rubrykę z imieniem i
nazwa shake, i wyszlo, ze nazywam się Peanut
Butter & Jelly. Gdy poszlam tam drugi raz, barman od razu sobie
zazartowal ‘What’s up, Peanut Butter&Jelly?’. LOL
A i jeszcze zapomnialam powiedziec, ze po rozmowach z hostami zaczelam sie zastanawiac nad moja przyszloscia i troszke mysle nad zostaniem weterynarzem... W miejscowym klubie Rotary jeden z czlonkow ma klinike weterynaryjska i powiedzial, ze moge przyjsc, popatrzec jak pracuje i mu pomoc. Na pewno skorzystam!
Na koniec chciałam zlozyc najlepsze zyczenia moim kochanym
rodzicom, którzy obchodzą dzisiaj 22. rocznice slubu! Dziekuje wam za to, ze jesteście
i ze pozwoliliście spelnic mi moje największe marzenie! Nigdy wam tego nie zapomnę
i będę za to wdzieczna do końca zycia!
najlepsi! |
Ulczix
Jaram się długością posta <3
OdpowiedzUsuńJ.
Dziękujemy córeczko! Kochamy Cię bardzo :)
OdpowiedzUsuń