Wiem wiem, że dawno nie pisałam, no ale byłam na… HEINEKEN
OPEN’ER FESTIWAL 2013! Serio, to był chyba jeden z najlepszych tygodni w moim
życiu! Poznałam tyyyylu fajnych ludzi, spotkałam też wiele ludzi z Lublina, których
z rok lub więcej nie widziałam, przeżyłam naprawdę wspaniałe chwile, które mam
nadzieję, że będę pamiętać baaardzo długo, no i co najważniejsze –
uczestniczyłam w koncertach zespołów, które uwielbiam!
Wszystko zaczęło się w poniedziałek (1.07):
Około 11 rano wyjechałam razem z tatą z Lublina do Warszawy.
Tam spotkałam się z siostrą i jej przyjaciółkami, z którymi wspólnie we wtorek
wyjechałam do Gdańska. Oczywiście ten dzień nie minął bez żadnych przygód, no
bo np. zapomniałam biletu na festiwal (!). Ale na szczęście moja przyjaciółka,
która dopiero we wtorek wyjeżdżała z Lublina przywiozła mi go i już w środę
razem z resztą znajomych mogłam uczestniczyć w koncertach, m.in. zespołu Alt-J!
Przyznam, że przed Opener’em znałam tylko jedną piosenkę, ale po tamtym
wieczorze ściągnęłam już całą płytę! Byli rewelacyjni! Stałam pod sceną, więc
nie mam na co narzekać! A w czwartek wyczekiwani ARCTIC MONKEYS! Prawie umarłam
na ich koncercie, serio! Tłum tak szalał, że sztuką było się nie przewrócić!
Byłam bardzo blisko sceny, więc trudno było ustać na nogach! Na szczęście
ludzie wokół mnie byli tacy kochani i gdy tylko zachwiałam się, od razu
podnosili mnie! Mimo to nie wytrzymałam całego koncertu w tym tłumie, bo byłam
cała mokra, normalnie jakbym wyszła spod prysznica, więc po jakichś 30 min
przetransportowałam się w jakieś luźniejsze miejsce, z którego również wszystko
dobrze widziałam, ale mogłam się spokojnie poruszać. No i piątek – weekendu początek
( chociaż ten weekend trwał już od poniedziałku!). Koncert HEY i Disclosure!
Dzień równie świetny, co pozostałe! Jedyny minus to to, że oba te koncerty były
w tent stagu… Czyli morze ludzi, gorąco jak w tropikach i kałuże potu. No ale
dałam radę! Po piątku przyszłą sobota, czyli ostatni dzień festiwalu, ale za to
z jakim finałem – koncert Kings of Leon!!! Nie rozczarowali mnie! Zagrali moje
ulubione piosenki (Sex on fire, Use somebody, Radoactive). Podczas tego
koncertu tłum znowu szalał, a ja znowu kręciłam się gdzieś koło sceny. Miałam
na sobie trampki, które były dość lekko zawiązane, więc jak wszyscy zaczęliśmy
skakać one automatycznie mi się rozwiązały, a ja nie mogłam się schylić, żeby
to poprawić. Tragedia! Przez cały koncert musiałam przytrzymywać buty palcami,
żeby ich nie zgubić, no ale to nie przeszkodziło mi w świetnej zabawie!
Ten tydzień był naprawdę zakręcony! No ale musiał się niestety
skończyć :(((( W poniedziałek po poranku spędzonym na plaży wróciłam pociągiem
z przesiadką w Wawie do Lublina. Znowu nie mogło się obyć bez przygód. Okazało
się, że ten pociąg, którym miałam dojechać do Lublina jechał do Kijowa. Gdy
przyjechał na stację wydał mi się trochę dziwny, bo połowa niego była czerwona,
a połowa niebieska. Miałam miejsce w wagonie 12, więc szukałam takiej liczby na
drzwiach pociągu, ale nic nie zauważyłam. Jak to zawsze się robi, jak nie wiadomo
co robić, poszłam za tłumem. Spytałam się pani konduktor, który to wagon 12, a
ona mi odpowiedziała po ukraińsku/ rosyjsku, że nie wie ( przynajmniej tak mi
się wydaje). Za chwilę pokazałam jej bilet i na szczęście okazało się, że jest też
część polska w tym pociągu! (wtedy się też dowiedziałam dlaczego ten pociąg był
podzielony na dwa kolory…) Razem z moją ciężką walizką udałam się w stronę
wagonów polskich i wsiadłam (udało się!). Gdy znalazłam moje miejsce, okazała
się, że ktoś tam siedzi… Grzecznie się zapytałam, czy na pewno ma miejsce nr
52, a on mi pokazał swój bilet i wiecie co tam było??? Że tak ma to miejsce,
ale w wagonie nr 13… Więc znowu z tą ciężką walizką, cała spocona, zaczęłam
szukać mojego miejsce, ale już w innym wagonie. Gdy dotarłam do mojego przedziału
zaczęłam się zastanawiać jak włożę tę torbę na górną półkę… Na szczęście
chłopak, który siedział obok mnie bez pytania wziął moją walizkę i włożył ją na
górę (chyba ulitował się nade mną jak zobaczył jak bardzo jestem zmęczona lub
po prostu był miły). Przed 19 byłam wreszcie w Lublinie :))))
A co do moich spraw z wymianą, to za wiele się nie zmieniło…
Dalej nie mam formularzu DS.-2019 (…), ale dostałam numerki, które potrzebne są
mi do wypełnienia papierków do wizy (J). 23 lipca idę do
biura podróży, żeby razem z panią wypełnić formularz i umówić się na spotkanie
do ambasady (jest jakiś progres :)). Mam nadzieję, że wyrobię się ze wszystkimi
formalnościami do 17 sierpnia.
Moja host rodzina do tej pory się do mnie nie odezwała…
Chyba napiszę do nich kolejnego maila…
Jest też dobra wiadomość! Amerykanka, która będzie mieszkać
u mnie przylatuje do Polski 15 sierpnia! Strasznie się cieszę, bo będę mogła ją
poznać! 16 sierpnia mam zamiar zaprosić do mnie przyjaciół, żeby się z nimi
pożegnać i przedstawić im moją host siostrę! Nie mogę się doczekać!
A tymczasem żegnam się na 2 tygodnie, bo za jakieś 4 godziny
wyjeżdżam do Bułgarii!
Wrzucam też kilka fotek z OPEN’ERa!
Im yours and the question is: R U mine??? - koncert Arctic Monkeys!
Kings of Leon <3
Disclosure - rewelacja!
Disclosure!
@badgarlriri - wcale nie była taka bad, koncert kiepski, jakbym nie miała go w dodatku do karnetu, to bym mocno żałowała wydanych pieniędzy... ;/
Arabia Saudyjska na dworcu w Gdyni
Ulczix
nawet nie wiesz jak bardzo ci zazdroszczę, że byłaś na openerze!!! ALT-J to mój najukochańszy zespół <3 wgl te wszystkie zespoły... ! *.* aaaaaaaaa. CHCE, CHCE, CHCE! za rok na pewno się wybiore! <3
OdpowiedzUsuńA ja mam takie pytanie, wyjeżdżasz na rok szkolny 2013/2014 tak? Czyli po powrocie wracasz do IB, po dwóch latach zdajesz maturę i kończysz liceum w sumie rok później? Dobrze to rozumiem? Bo też jestem w pre-IB i tak sie właśnie zastanawiam jak to rozwiązałaś :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńtak tak, dokladnie tak ;) wroce i po 2 latach zdam maturke ib, ale moze uda mi sie nawet zdqc SAT w Stanach ;) chociaz mimo to wroce na pewno i pojd do lo tutaj ;)
Usuń