Przepraszam, ze ten poscik bedzie krotki, ale nie mam za bardzo czasu, bo za 2 godziny wyjezdzam do Columbus, skad lece na 2 tygodnie na West Coast, woohoo!
Chcialam wam tylko opisac jeden dzien, prawdopodobnie jeden z najwazniejszych dni mojej wymiany, jak i nie mojego zycia, a mowie tutaj o graduation.
Wszystko bylo tak jak sobie wyobrazalam, nerwy, usmiechy na twarzach, pogaduszki, wsopnienia, no i oczywiscie takze lzy... Przed uroczystym zakonczeniem roku szkolnego dla seniorow, zrobiono klasowe zdjecie na sali gimnastycznej, ktore znajdzie sie w ksiedze szkolnej. Ceremonia odbywala sie w szkolnym audytorium. Wszystko zaczelo sie o uroczystego wejscia seniorow w rytmach marszu, granego przez szkolna orkiestre. Pozniej przemowa dyrektora, specjalnego goscia, wystep choru i najwazniejszy moment tego dnia, wreczenie dyplomow. Kazdy z seniorow osobno wchodzil na scene, zostawal przedstawiony i odtrzymywal papier, ktory byl dowodem na zakonczenie przygody z liceum. Moj dyplom niestety nie byl dowodem na pozegnanie sie z edukacja w liceum, byl to tylko dokument konczacy moja edukacje w amerykanskim liceum. Po tym najpierw seniorzy opuscili sale i udali sie na sale gimnastyczna. Wszyscy skakali z radosci, smieli sie, plakali i ze smutku, i ze szczescia. Jednym slowem, UDALO NAM SIE, ZROBILISMY TO! Wtedy takze byla pora na zdjecia. Z racji tego, ze ja juz sie zamienilam w prawdziwa Amerykanke, oczywiscie chcialam, zeby moja host mama zrobila mi milion zdjec (co jej w ogole nie przeszkadzalo :)).
Po calej uroczystosci razem z moja host rodzinka udalismy sie do domu na obiad/ kolacje, na ktora moja host mama zrobila moje ulubione danie. Ok. 7 wieczorem poszlam na kolejna graduation party, a pozniej na ognisko do jednej z moich host siostr.
Gdy wroce z mojej wycieczki to wam dokladnie opisze co sie teraz u mnie dzieje, a dzieje sie duzo. Powoli nadchodzi moment wielkiego pozegnania...
Ula
Ambitna, szczera, czasem uparta, zwłaszcza w dążeniu do celów, które sobie wyznacza – cała ja. A aktualnie najważniejszy cel i marzenie od lat? Rok w Stanach. Od połowy sierpnia moje dotąd największe marzenie staje się rzeczywistością - spędzam rok szkolny 2013/2014 w Coshocton, Ohio, USA w ramach wymiany długoterminowej - Rotary Youth Exchange Program. Oto ja i moja historia...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz